02 sierpnia 2013

"Bunt bogini" - Josephine Angelini

Autor: Josephine Angelini
Tytuł: Bunt bogini
Tytuł oryginału: Goddess
Seria/cykl wydawniczy: Spętani przez bogów. Tom 3.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Amber
Tłumaczenie: Julia Wolin
Data wydania: lipiec 2012
ISBN: 978-83-241-4746-5
Liczba stron: 336
Cena: 39,8 zł
Natalia - moja ocena: 9,5/10

„- Sprawiam ci ból? - spytał łamiącym się głosem i spojrzał na nią bezbronnie. - Tylko wtedy, kiedy mnie zostawiasz - odparła i wtuliła się w niego. - Nie opuszczaj mnie nigdy więcej.”


Niewiele jest serii, które potrafią tak mną zawładnąć jak powieści, które wyszły spod ręki Josephine Angelini. I cytat, który podałam wyżej, odzwierciedla również moje podejście do końca serii. Smutno mi, że na razie nie poznamy dalszych losów naszych bohaterów. Będę jednak miała dla Was w tej materii niespodziankę.
Pierwsze dwa tomy wychwalałam Wam pod niebiosa i peany nie ucichną przy tomie trzecim. Dlaczego?

Helena, Orion i Lucas zawiązali braterstwo krwi, przez co spełnili warunek uwolnienia bogów z ich więzienia. Teraz ci schodzą na ziemię z postanowieniem brutalnej zemsty. Wszystko wygląda na to, że mojry pragną doprowadzić wojnę trojańską do właściwego końca. Co znaczy on dla Heleny, Lucasa, Oriona, całej rodziny Delosów oraz innych Sukcesorów? I kto w końcu okaże się Tyranem z przepowiedni?

Uwielbiam grecką mitologię i historię wojny trojańskiej. Podobnie legendę o rycerzach okrągłego stołu i Avalonie. Wszystko tutaj dostałam. Okazało się, że Helena, pijąc w drugim tomie wodę z rzeki Lete, przy okazji wzięła sobie wspomnienia kilku osób, które od wielu lat żył w Podziemiu - w tym Heleny Trojańskiej oraz Ginewry. Od tego czasu nawiedzają ją one podczas snu. Nie ukrywam, że sposób, w jaki autorka połączyła znane nam historie z elementami powieści jest naprawdę niezwykły. Nie sądziłam, że można te rzeczy tak ze sobą połączyć, a tu się udało!



Helena oczywiście nadal odwiedza Hadesa i Morfeusza. Ten pierwszy zachowuje się wobec niej jak własny dziadek, zaś władca krainy snów... cóż, przyśpieszało mi przy nim tętno. Tak jak przy Orionie i Lucasie. W sumie wybór Heleny mnie nie zdziwił. Autorka stworzyła między nimi coś o wiele większego od zwykłego uczucia. To nie jest zakochanie, o który czytamy w większości romansów paranormalnych. To nie jest puste pożądanie. Mamy tu do czynienia z prawdziwą miłością, z chęcią zrobienia wszystkiego dla drugiej osoby włącznie z poświęceniem życia.

Bohaterowie są w ogóle jak dla mnie idealnymi wzorcami dla wielu innych pisarzy. Obydwaj "kochankowie" zdobywają nasze serca, chociaż są całkowicie różni. Każda postać wywołuje w nas konkretne uczucia, nie ma takich, wobec których można by było pozostać obojętnym. Co najważniejsze, mimo naprawdę wielu, wielu, wielu charakterów, bardzo łatwo zapamiętuje się każdy z nich - ich osobowości są tak charakterystyczne i tak genialnie powiązane z wydarzeniami wojny trojańskiej, że po prostu inaczej nie można.

Fabułą jest pełna zagadek i niespodziewanych zwrotów akcji. Co prawda, niektóre dialogi sprawiały, że wiedziałam, kto jest kim w tej historii, mimo że nie było to wprost podane i nie zdziwiły mnie wydarzenia na polu bitwy w finale. Swoją drogą, gwarantuję Wam, że momenty związane z relacjami Afrodyty i Heleny Was oczarują. Jeśli nie, to... Cóż, nie przyjmuję opcji, że Was nie oczarują.

Przyznam Wam szczerze, że trylogia pani Angelini za każdym razem, jak sięgam po którąkolwiek część, sprawia, że następną książką, którą zdejmuję z półki, jest "Mitologia grecka" J. Parandowskiego albo "Iliada". Naprawdę uwielbiam sobie powtarzać te wszystkie historie i to w dużej mierze dzięki pai Angelini. Również dzięki nauczycielce łaciny z liceum, ale jej zapewne nie znacie. Przed liceum myślałam, że większość mitologii jest nudna. Teraz twierdzę jednak, że to jedne z najbardziej pasjonujących podań w historii literatury. Josephine Angelini wyjątkowo zgrabnie połączyła starożytność z teraźniejszością. Nie widać różnicy między jednym a drugim, a jednocześnie oba światy tak mocno ze sobą kontrastują. Nie mam pojęcia, jak autorka tego dokonała, ale jest to jeden z elementów, który uprzyjemnia lekturę powieści.

Okładka jest cudowna, chociaż przyznam Wam, że z jej trzech projektów, jeden z dwóch pierwszych podobał mi się bardziej. Szkoda, że to nie fani ją wybierali... Ale ważne, że ta też jest śliczna. Było kilka wpadek z korektą. Literówki, zdania z małej litery etc., ale u wydawnictwa Amber dość często się to zdarza, więc zaczęłam przymykać na to oko. I w sumie jeśli by tak zamknąć oczy, przekręcić głowę w lewo i podrapać się po głowie, to w ogóle tych błędów nie widać. Serio. Ale ja nie lubię błędów w moich ulubionych seriach, więc ucinam te pół punktu w ocenie.

"Bunt bogini" jest genialnym zakończeniem trylogii. Zazwyczaj jestem takowymi rozczarowana, tutaj płaczę, że historia już się skończyła, bo tak ją wielbię. Autorka jednak - uwaga, tu jest ta niespodzianka, o której wspomniałam we wstępie - zostawiła sobie otwartą furtkę w zakończeniu trylogii, więc zachęcam Was do pisania jej maili, jak kochacie tę trylogię i że pragniecie wykorzystania możliwości na ciąg dalszy. Ze swojej strony mogę zaoferować przetłumaczenie Waszych maili po powrocie znad morza (dziś w nocy wyjeżdżam) i... wywiad z autorką, który pojawi się na przełomie sierpnia i września. Już teraz Wam zdradzę, że uwielbia polskich fanów, chociaż nie dostaje od nas zbyt wiele maili, a ja, jak się okazuje, byłam pierwszą fanką z Polski, która do niej napisała. Cieszę się więc, że uda mi się wykorzystać to honorowe miejsce, by przekazać jej Wasze pytania. I cóż, miejmy nadzieję, że kolejne książki pani Angelini również zostaną wydane w Polsce. A nawet jeśli nie... i tak po nie sięgnę :)

Życzę Wam udanych wakacji!




12 komentarzy:

  1. Chyba sięgnę po tą serie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Otwarte zakończenie? O nie... nie lubię takich. Teraz przeczytam ją jedynie z musu i będziesz mogła wykorzystać autorkę do zdradzenia nam jak sobie wyobraża zakończenie. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię otwartych zakończeń, więc w całości trzymam Twoją stronę ;)

      Usuń
  3. Z serii przeczytałam tylko pierwszy tom, "Spętanych", ale mam ochotę na dalsze części.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie przeczytałam pierwszej części :( Czekam na swoją szansę. Mimo wszystko nie umiem się doczekać wywiadu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba pora wreszcie zapoznać się z tą trylogią :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo zachęcająca recenzja, nie mogę się doczekać, by sięgnąć po finałową część trylogii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby mam ten pierwszy tom na półce, niby miałam go przeczytać po Twoich recenzjach, niby rzeczywiście chcę, ale jednak nie mogę się jakoś za niego zabrać, bo odstrasza mnie ta mitologia..

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie czytałam jeszcze żadnej części serii, jednak mitologia mnie do niej przekonuję, kiedyś myślę, że sięgnę ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu. Może kiedyś po nią sięgnę :))
    Pozdrawiam.

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście najpierw siegam po część pierwszą, ale jeszcze nie do końca jestem przekonana. Może kiedyś, jeśli oczywiście dostanę w swoje łapki lub sam poszukam ;)
    Pozdrawiam.

    mianigralibro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do trzeciej części spętanych przez bogów nie umiem nic powiedzieć ,bo niestety jeszcze jej nie przeczytałam nad czym bardzo ubolewam ;C Ale 1 i 2 części mnie oczarowały. To w jaki sposób autorka opisywała wszystkie przygody głównej bohaterki w podziemiu ,w jaki cudowny sposób opisała więź łącząca głównych bohaterów mnie zachwyciło. Bardzo jestem ciekawa zakończenia tej cudownej trylogii ,niestety jak na razie nie zapowiada się że szybko ją przeczytam .A twoja recenzja książki jeszcze bardziej mnie do niej ciągnie (chociaż nie wiem czy da się bardziej)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.