05 czerwca 2014

Filmowo: "Gwiazd naszych wina" [przedpremierowo]


Biorąc udział w konkursie wydawnictwa Bukowy Las, nie sądziłam, że uda mi się wygrać. Miałam taką nadzieję, ale zaraz po zgłoszeniu się cała sprawa wypadła mi z głowy. Przypomniałam sobie na drugi dzień, gdy na Facebooku dostałam powiadomienie z wiadomością "Wydawnictwo Bukowy Las skomentował(a) wpis, który polubilaś". Zacierałam ręce w oczekiwaniu na załadowanie strony i... niemal podskoczyłam z radości na środku ulicy - byłam jedną ze zwyciężczyń! Wierzcie mi, ze ledwo wyrobiłam się na odbiór biletów dzięki rozrywkom na uczelni (bo przecież studenci poczekają prawie 5 godzin na zaliczenie - znajomi czekali nawet po 6).  Jako że nagrodą była podwójna wejściówka, od razu zaproponowałam ją dwóm koleżankom, jednak żadna nie mogła ze mną iść. Dlatego postanowiłam zaprosić Patiopeę, z którą oficjalnie poznałam się na Targach Książki w Warszawie (relacja niedługo).

Film, o kim i o czym jest, chyba wie każdy, kto czytał książkę. A kto nie czytał, to odsyłam do niej w pierwszej kolejności wraz z recenzją Martyny. W skrócie: Hazel jest chora na raka. Rodzice i lekarze posyłają ją na specjalne spotkania ludzi dzielących jej los, które jednak tylko bardziej dobijają dziewczynę. Do czasu, aż w holu wpada na pewnego przystojnego chłopaka - Augustusa. Od tej chwili dziewczyna zaczyna wiele spraw inaczej postrzegać, a świat jej i Gusa wywraca się do góry nogami. Jednak życie lubi nami grać w szachy.

Zacznę od tego, że płakałam jak bóbr. Ba, nawet w domu, jak wyciągałam z torebki zużyte chusteczki, okazało się, że z tych emocji aż poleciała mi krew. To się nazywa intensywne przeżywanie!

Muszę gorąco podziękować aktorom. Najpierw stworzyli udane rodzeństwo w "Niezgodnej", a teraz piękną parę zakochanych w "Gwiazd naszych wina" - adaptacje filmowe im wychodzą naprawdę dobrze. Przede wszystkim Shailene Woodley zagrała fenomenalnie. Jej Hazel jest niezwykle wiarygodna i w sumie dokładnie taka, jak wyobrażałam sobie podczas czytania książki. Podobnie z Augustusem, chociaż nie wiem, czy tutaj aktor, Ansel Elgort nie uczynił go wręcz realniejszym i ciekawszym niż na papierze autorstwa Johna Greena.
Bardzo spodobał mi się wybór aktora grającego van Houtena - amerykańskiego pisarza mieszkającego w Amsterdamie. Cała akcja w pokoju między nim a Hazel i Gusem niesamowicie mnie poruszyła, nie mówiąc o późniejszych scenach z Hazel i Gusem w muzeum i na ławce nad rzeczka. Przy tej drugiej płakałam, mimo iż przecież wiedziałam, że jakoś tak to miało być.

Wszystkie najważniejsze wątki zostały uwzględnione, najpiękniejsze cytaty wyrecytowane. Jestem pewna, że nawet osoby, które nie przepadają za książkami, po obejrzeniu filmu postanowią sięgnąć choćby po tę jedną. Naprawdę ekranizacja jest niesamowitą mieszanką dobrego humoru, optymizmu tak charakterystycznego dla Gusa, tragedii, walki, romansu i spełniania marzeń. Bardzo mocno podbudowała mnie samą, jako że rownież jestem osoba walczącą z nowotworem. Mogę teraz tylko wierzyć, że ten nastrój będzie we mnie dłużej trwał niż po skończeniu książki.

Widać jest, że kręceniem filmu zajmowali się ludzie na właściwych stanowiskach - obraz jest wyraźny, nie lata, jest w pełni stabilny. Seans był pod tym względem bardzo dobry.

Jedynym, co mnie denerwowało, były dziewczyny siedzące obok mnie i nawijąjące co chwila "no serio? Żal.pl". Plus nie wiem, czyim genialnym pomysłem było danie widzom szeleszczących opakowań chipsów. To bardzo popsuło seans...

Niemniej seans był niezwykle udany, polecam Wam film, ale najpierw przeczytajcie książkę. Wynosi się wrażenie zupełnie rożne bez znajomości treści książki, jak i z nią ;)

Oceniam na 9,5/10 i polecam wybranie się do kina!

28 komentarzy:

  1. Ja już na zwiastunie siąkałam nosem, więc boję się, co będzie na filmie. Zazdroszczę, że już widziałaś GNW i cieszę się, że film jest dobry. Gdyby zmarnowali taką historię to... Oj, posypałyby się gromy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tworzyli pod czujnym okiem autora, chociaż biorąc pod uwagę jego pierwszy pomysł na zakończenie... wszystko mogło się zdarzyć ;)

      Usuń
  2. Książkę już czytałam. Teraz muszę więc obejrzeć film.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że film jest tak dobry. Już zwiastun wiele mówi o jego jakości. Dzięki Twojej relacji jeszcze bardziej nie mogę się doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdro, że mogłąś już obejrzeć film ja chcę iść w weekend, ale jestem chora ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jutro go nareszcie obejrzę! Jestem niesamowicie ciekawa efektu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę troszkę, że już obejrzałaś, ale do jutra dam radę wytrzymać :) Tak bardzo się cieszę, że Ci się podobało i że aktorzy się spisali, jutro ze sporo grupą koleżanek będziemy tylko chusteczki sobie podawać w trakcie seansu ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, weźcie ich dużo! Naprawdę jest na czym płakać!

      Usuń
  7. Strasznie Ci zazdroszczę, że już obejrzałaś film. Nie wiem czy uda mi się iść jutro do kina, ale mam nadzieję, że jednak go w najbliższych dniach obejrzę. A Ansela już polubiłam w nowej ekranizacji Carrie. Ten gość powoduje u mnie uśmiech. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, nowa ekranizacja Carrie mówisz... Może się nią zainteresuję jak tak :)

      Usuń
    2. Znaczy nowa, jak nowa. Miała premierę w zeszłym roku. Niby taka niepozorna rola, ale to jego najbardziej polubiłam w tym filmie i byłam strasznie zadowolona, że ma się pojawić w Niezgodnej i GNW. :)

      Usuń
    3. Wiem, wiem, jakoś na jesieni, prawda? Nie jestem jakoś świetnie zorientowana w Kingu, ale zobaczymy :)

      Usuń
    4. Zgadza się. Nie ma go tam wiele, ale i tak świetnie zagrał.
      A na GNW już byłam. Świetny film. Uwielbiam Ansela jeszcze bardziej. Razem z Shailene byli idealnymi Hazel i Augustusem. :D Na filmie na przemian się płacze i śmieje. *-* Uwielbiam.

      Usuń
    5. Dokładnie :) Fenomenalna ekranizacja i między Anselem i Shailene była odpowiednia chemia.

      Usuń
    6. Rzeczywiście byli świetni, ale może dlatego się tak zgrali, że poznali się już na planie Niezgodnej (choć tam byli rodzeństwem xD) Widziałaś na YouTube tzw. behind the scenes? Jeśli nie: https://www.youtube.com/watch?v=GV3X0BOS8VE

      Usuń
    7. O, dziękuję za linka, zobaczę na pewno! :)

      Usuń
  8. Książki nie czytałam i raczej nie przeczytam, ale na film z wielką chęcią się wybiorę! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiele słyszy się teraz o tym filmie, a ja wciąż nie przeczytałam książki. Musę to szybko nadrobić i lecieć do kina ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie film też bardzo się podobał, relacja jutro. Aktorzy świetni, no cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Koniecznie muszę obejrzeć i oczywiście książkę przeczytać, bo jestem niestety do tyłu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to się spiesz, spiesz! To must read dla każdego!

      Usuń
  12. Ale Ci zazdroszczę!!!
    Też niebawem obejrzę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udanego seansu i daj znać, jak Ci się podobało! :)

      Usuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.