23 lipca 2014

"Nomen omen" - Marta Kisiel


Tytuł: Nomen omen
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros/GW Foksal

Data wydania: luty 2014
ISBN: 9788328008373
Liczba stron: 336
Cena: 39,9 zł
Martyna - moja ocena: 6,5/10
  


Salomea Przygoda ma dość rodziny i swojego dotychczasowego życia. Postanawia więc uciec przed tym wszystkim i zacząć zupełnie nowy rozdział. Tak właśnie trafia do Wrocławskiej willi na Lipowej 5. Do willi, w której  zamieszkują trzy siostry i gadająca papuga. Jakby tego było mało, w telefonie słychać dziwne głosy, a sama stancja budzi w dziewczynie niepokój. Salka stara się jednak zachować zdrowe zmysły i nie daje się zwariować. Wszystko zmienia się jednak w dniu, w którym do willi trafia jej brat Niedaś. 
Sięgając po książkę Marty Kisiel, miałam nadzieję dobrze się bawić. Autorka słynie ze specyficznego poczucia humoru, a mnie właśnie tego było trzeba. Moją ochotę pobudzał również fakt, że Pani Kisiel jest polonistką, a dobrej polszczyzny nigdy za wiele. Oczekiwałam fajerwerków i wybuchów konfetti, a dostałam zaledwie kilka balonów z helem i pirackie petardy.
"Nomen omen" to powieść, która powinna bawić czytelnika. Jednak mnie ta pozycja nie pochłonęła. Obiecywano ogromną dawkę humoru, intrygującą fabułę, znakomity język i stylistykę oraz nietuzinkowych bohaterów. Te wszystkie elementy w powieści się pojawiają, aczkolwiek nie ma tego tak dużo, by popadać w zachwyty i wyśpiewywać pieśni pochwalne. Rozłożę to jednak na części pierwsze i wypowiem się po kolei.

Humor w książce się oczywiście pojawia i jest go całkiem sporo. W czym więc tkwi szkopuł? A no w tym, że jak dla mnie był on chwilami zbyt absurdalny i groteskowy. Pojawiały się momenty, w których nie można było zdusić uśmiechu, ale było ich znacznie mniej niż się spodziewałam. Pewne dialogi rozkładają na łopatki, ale w przypadku innych miałam wrażenie, że pani Marta trochę za bardzo siliła się na młodzieżowy slang, który (choć na początku bawił) był mocno wyolbrzymiony. Zdaję sobie sprawę z tego, ze na tym polega groteska, ale z drugiej strony, co za dużo to niezdrowo i tutaj się to w pełni sprawdziło.

Fabuła, no cóż... Nie odebrała mi mowy. Nie było najgorzej, o nie, nie, nie. Było dobrze, tylko przez pierwsze kilkadziesiąt stron kompletnie nie mogłam wczuć się w klimat. Nie odnajdywałam się w stworzonej historii i czułam się jak postronny obserwator wszystkich wydarzeń, a jednak tym, co w książkach kocham jest możliwość UCZESTNICZENIA w wydarzeniach wraz z bohaterami. Tego mi zabrakło.

Język i stylistyka to zdecydowanie największy plus tej książki. Zresztą mamy tutaj do czynienia z zawodowcem, więc czego innego można by się spodziewać. Wszelkie dialogi oraz opisy przepełnione są polszczyzną w najlepszej postaci. Stylistyka, składnia i spójność w zdaniach to coś, co uwielbiam i w przypadku "Nomen omen" miałam tego pod dostatkiem.

Na koniec zostawiłam sobie bohaterów, ponieważ sama nie wiem, co o nich myśleć. Z jednej strony postacie Salki, Niedasia i sióstr Bolesnych były niezwykle oryginalne i nietuzinkowe, z drugiej zabrakło im odrobinę wyrazistości. Uważam, że przy kreacji bohaterów Pani Marta wykazała się dużą pomysłowością i zaangażowaniem,  jednak czegoś mi w nich zabrakło. Niewątpliwie każdy bohater wprowadza do tej pozycji coś innego (i za to autorce należą się wielkie brawa), ale ja czułam mały niedosyt, ponieważ z żadną postacią nie potrafiłam stworzyć więzi. Wspaniale było śledzic ich przygody, ale wiem, że nie zagoszczą one w mojej głowie na długo. 

Podsumowując: "Nomen omen" to tytuł godny uwagi, ale nie porywający. Jeśli wzięłabym pod lupę tylko bohaterów i język, ocena byłaby znacznie wyższa. Na sukces powieści składa się jednak o wiele więcej czynników i tego właśnie mnie osobiście brakowało. Odrobinę ciekawszej fabuły i ambitniejszego humoru. Bardzo podobało mi się umieszczenie w książce kilku ilustracji i map, ponieważ pozwoliło mi to lepiej wizualizować sobie pewne elementy.
Koniec końców dzieło Marty Kisiel jest lekturą przyjemną, ale nie zachwycającą. Dobrą na rozluźnienie, ale nie na tyle ciekawą, by przeczytać ją "od deski do deski" w jeden wieczór. Zabrakło mi lekkości i płynności fabuły, ale przepiękny język, jakim posługuje się autorka wywindował powieść na wyższą pozycję w końcowym rankingu.
Na pytanie: "Czy polecasz?", moja odpowiedź brzmi: "Nie odradzam!". I tego się trzymajmy ;)


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości GW Foksal.

13 komentarzy:

  1. Oj, do tej pory czytałam zdecydowanie entuzjastyczne recenzje na temat Nomen Omen. Mnie podobała się poprzednia książka autorki - Dożywocie, więc NO też dam szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej historii ani nawet o autorce! Jednak czytając opis i twoją recenzję, już wiem, że raczej mnie ta historia nie zainteresuje. Chociaż, dobrze czasami przeczytać książkę napisaną porządną polszczyzną, a przyznaję, takich książek to czasami można ze świecą szukać i się nie znajdzie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji słyszeć dotychczas ani o autorce, ani o jej książce. Mimo, że książka została oceniona przez Ciebie w dość chłodny sposób, to dla mnie wydaje się być całkiem niezłą i rozglądnę się w swoim czasie za nią. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nie przeszkadza absurdalny humor w książkach jeśli tylko jest pomysłowo zaprezentowany. Dlatego chce zaryzykować i dać szanse powyższej pozycji, gdyż ogółem brzmi całkiem ciekawie i na dodatek jest napisana przez naszą rodzimą pisarkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio coraz częściej sięgam po książki polskich autorów,. Testuję, próbuję, szukam tych wartych uwagi. Kilka faworytek już mam, ale niestety "Nomen omen" nie okazał się być tytułem, który postawiłby Panią Kisiel na piedestale obok Pań Lingas-Łoniewskiej i Bereniki Miszczuk.

      Usuń
  5. Humor w książce, to sukces murowany, więc nie pozostaje mi nic innego jak napisać, że muszę ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę ,że wreszcie wróciłaś z nową recenzją ;) Tym razem książkę sobie podaruję , może innym razem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracowite dni mam za sobą, przez co mniej czasu na recenzje. Poza tym upał nie sprzyja myśleniu i wszelkie mądrości jakoś tak ze mnie wyparowały ostatnio :)

      Usuń
  7. Hmm..zastanowię się się jeszcze nad nia:))
    Pozdrawiam,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsza niezupełnie pozytywna opinia o tej książce, jaką miałam okazję przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam jeszcze o tej autorce, tym bardziej nie miałam do czynienia z jej twórczością. Jeśli gdzieś natknę się na którąś z jej książek - przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Opis książki niezwykle mnie przekonał. a że żadnej historii pochodzącej spod pióra autorki jeszcze nie czytałam, myślę, że muszę spróbować.

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.