09 września 2017

O kleszczach, drewnianych domkach i szeptusze


A wszystko przez to, że Mieszko I zdecydował się nie przyjąć chrztu…

~ * ~


Tytuł: Szeptucha
Cykl: Kwiat paproci #1
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: luty 2016
Liczba stron: 352
Ocena: 9/10

„Szeptucha” to przezabawna opowieść o tym, co by było ,gdyby Mieszko nie przyjął chrztu i nie ożenił się z czeską księżniczką Dobrawą. Zagłębiamy się w lekturę i nagle okazuje się, że Polska XXI wieku nie jest krajem chrześcijańskim, jednak wciąż utrzymała status monarchii, a na tronie polskim zasiada potomek legendarnego Mieszka – Mieszko XII. Wszystkim żyje się dobrze i w miarę dostatnio, bezrobocie prawie nie istnieje, a Polska jest europejskim mocarstwem. Nieźle, prawda?

Tytułowa bohaterka to dwudziestoczteroletnia Gosława Brzóska, zwana Gosią, która właśnie skończyła studia medyczne na wydziale lekarskim. Jest zmuszona odbyć roczny staż u pewnej doświadczonej już szeptuchy, która mieszka w rodzinnej wsi jej matki, położonej w Górach Świetokrzyskich, by w przyszłości móc pracować w wyuczonym zawodzie. Problem w tym, że Gosia nie wierzy w istnienie bóstw słowiańskich, a mity i legendy ma w głębokim poważaniu. Jest realistką twardo stąpającą po ziemi, a ziołowe napary i zaklęcia mające odpędzić chorobę czy wybawić z kłopotu uważa za przeżytek, a nawet czysty idiotyzm. I ma hopla na punkcie kleszczy, czających się na nią w każdych zaroślach, a także bakterii i wszelkich zarazków. I to oto Gosława trafia (o zgrozo!) do rozwalającej się chaty z wychodkiem na podwórku, gdzie urzęduje miejscowa szeptucha – Jarogniewa, zwana przez wszystkich Babą Jagą. Baba Jaga jest wiekowa, mocno przygarbiona, mówi wiejską gwarą, nosi chustkę na głowie i ma złote zęby. Gosia jest przerażona.

Czy uda jej się ukończyć staż? Czy szarą rzeczywistość rozświetli jej promyk słońca? Może ktoś wpadnie jej w oko?

Fanką twórczości Katarzyny Bereniki Miszczuk jestem od lat. Jej seria o pewnej szalonej Warszawiance do dziś pozostaje w gronie moich ulubionych powieści polskich pisarek. Dlatego nie wahałam się ani chwili, słysząc o premierze jej kolejnej książki, która do tego zahaczała o jeden z moich ulubionych tematów – mitologię.

„Szeptucha” to historia niebanalna, zabawna i przede wszystkim ciekawa. Wartka akcja, spora dawka humoru i zaskakujące rozwiązania, jakie serwuje nam autorka – to wszystko sprawia, że tę opowieść czyta się szybko i z ogromną przyjemnością. Postacie, i to zarówno te pierwszo-, jak i drugoplanowe, są świetnie nakreślone, nietuzinkowe, mają swoje wady i zalety. Co więcej, nie sposób odgadnąć, czym zaskoczą nas za chwilę.

Jestem ogromną fanką Gosi, która sprawiałam, że co chwila chciałam wysłać autorce maila z pytaniem, skąd się tak dobrze znamy, że aż mnie wsadziła do swojej książki. Ten strach przed kleszczami (i całą resztą robactwa) i wstręt przed bakteriami i takimi leśnymi domkami w ruinie to niemal wykapana ja. Może momentami trochę za bardzo marudziła, w tym na fakt bycia singielką, ale mimo to dało się ją polubić.
Moją kolejną ulubioną bohaterką okazała się Baba Jaga, która stawała na wysokości zadania, a co więcej… była świetną aktorką. Ach, te jej pomysły na wyciągnięcie kasy od miejscowych ludzi. Nie ma się co rozpisywać – Baba Jaga jest boska!

Do tego przyznam, że zostałam zaskoczona motywami lub też tajemnicami skrywanymi przez niektórych bohaterów, które nagle w najmniej niespodziewanym momencie wychodziły na jaw i zmieniały bieg wydarzeń. Było dynamicznie, zabawnie, zaskakująco, a zarazem ani razu nie odniosłam wrażenia, że historia jest specjalnie naciągana.

Szalenie spodobało mi się osadzenie przygód Gosi w słowiańskiej mitologii, szczególnie cała rywalizacja (bogów i nie tylko) o jej względy, a konkretnie o magiczny kwiat paproci, gwarant nieśmiertelności, który tylko ona mogła odnaleźć i zerwać. W komplecie oczywiście mnóstwo istot wyciągniętych żywcem ze słowiańskiego bestiariusza: utopce, rusałki, wąpierze i inne stwory niczym z wiedźmińskiego świata.

Do czego mogłabym się przyczepić? Niestety do tego, co w książkach lubię najbardziej, czyli do wątku romansowego, który niby jest, aaaale… właściwie to go nie ma. Dla takiej romansoholiczki jak ja to prawdziwy cios poniżej pasa.
Natomiast okładkę mogę zaliczyć na plus – przyciąga wzrok i zachęca do sięgnięcia po tę powieść.

„Szeptucha” to baśń, czysta fantazja, mit i legenda. Dobra i zabawna to mało powiedziane. Polecam ją wszystkim z ręką na sercu, nawet przy tej mizernej dawce romansu. Katarzyna Berenika Miszczuk na pewno jeszcze nieraz nas zaskoczy – oby zawsze w tak dobrym stylu.

1 komentarz:

  1. Cykl Kwiat paproci to świetne połączenie ciekawiej historii, wyrazistych bohaterów i swego rodzaju mistyki, pradawbych, dawno zapomnianych wierzeń. Zafascynowała mnie, dzięki tej lekturze, słowiańska mitologia: południce, utopce, rusałki i cała plejada bóstw - w zasadzie dotąd nic o nich nie wiedziałam. "Szeptucha" mnie zauroczyła, porwała mnie okraszonym mistyką ciągiem zdarzeń i (oczywiście!) wzburzyła krew w żyłach postacią Mieszka. W pełni się z Tobą zgadzam: to świetna lektuta!

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.