Tytuł: Pocałunek Gwen Frost
Tytuł oryginalny: Kiss of Frost
Autor: Jennifer Estep
Wydawnictwo: Dreams
Tłumaczka: Anna Rojkowska
Data wydania: luty 2013
ISBN: 978-83-63579-20-3
Liczba stron: 304
Cena: 34,9 zł
Natalia - moja ocena: 8/10
Gdybym wcześniej nie czytała trylogii Josephine Angelini (Spętani przez bogów, Wędrówka przez sen, Bunt bogini), stwierdziłabym, że mitologia nie była tak interesująca od czasów Parandowskiego. W tym momencie cykl Jennifer Estep o Gwen Frost zajmuje czwarte miejsce po wspomnianej trylogii, Homerze i Parandowskim. Oczywiście w rankingu literatury mitologicznej lub nawiązującej do mitologii.
Przy recenzji "Dotyku Gwen Frost" (tutaj) wspominałam, że kupiłam druga część od razu, jak skończyłam czytać tę pierwszą. Przeczytałam ją na drugi dzień, ale nie mogłam się zabrać do recenzji... aż do dzisiaj.
Rodzina zabitej przez Gwen dziewczyny, Jasmine Ashton, pragnie się na niej zemścić i złożyć ją w ofierze nordyckiemu bożkowi, Lokiemu. Dziewczyna jednak stara się o tym zapomnieć, tak samo jak o Loganie, chłopaku jej marzeń zajętym przez jedna amazonkę, i wybiera się za radą przyjaciółki, Dafne i babci na festyn zimowy organizowany przez Akademię Mitu. Tam poznaje przystojnego Prestona i jednocześnie musi zmierzyć się z próbami zabicia jej przez wysłanników Lokiego i odkryciem prawdy o śmierci matki. Czy ocali siebie i prawdziwą miłość?
Fabuła drugiego tomu trzyma poziom pierwszego. Jej nieprzewidywalność jednak kuleje - od pierwszego spotkania jednej z postaci wiedziałam, że to ona jest żniwiarzem chaosu, jak i byłam pewna, że tropy podsuwane przez autorkę są fałszywe. Cóż, wina autorki, że nakreśliła nam postaci nie w kolorach, a w czerni i bieli, przez co wiadomo jest od początku, kto jest dobry, a kto zły. Brakuje też tej mrocznej atmosfery towarzyszącej nam w pierwszym tomie. Chwała jednak autorce za postać Logana - w końcu poznajemy jego sekret! - i ewolucję jego związku z Gwen. Ta chemia, wzajemna troska i wspieranie się były bezcenne. Przyznam zresztą, że z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych scen z nim i bardzo mi się podobało, jak na myśl o nim Gwen nagle zdobywała umiejętność walki. Szkoda tylko, że z tego powodu finał również staje się mocno przewidywalny.
Sama Gwen nic a nic się nie zmieniła, oprócz tego, że trochę dojrzała. Dalej dba o dobro przyjaciół, dochowuje sekretów, pomaga nawet śmiertelnym wrogom... i pakuje się w kłopoty. Podejmuje bardziej racjonalne decyzje, chociaż momentami chyba traciła zdrowy osąd. Na szczęście jej dar psychometrii polegający na tym, że dotykając jakiegoś przedmiotu, poznaje jego historię, ocala jej skórę przed zadarciem z jednym wojowniczym gościem, którego polubiłam od samego początku tego tomu. W ogóle kumple Logana są dobrze wykreowanymi postaciami. Wiktor, miecz Gwen, też - szkoda, że było go tak mało.
Wątek romansu między Gwen i Loganem i jej chwilowy skok w bok z Prestonem również zostały dobrze obmyślone. Ta historia nie mogłaby się ciągnąć dłużej niż jeden tom i cieszę się, że autorka też to zauważyła. Tylko szkoda, że nie dało się gościa polubić ani trochę. Wiarygodność trójkąta miłosnego mocno przez to ucierpiała.
Bardzo denerwowało mnie opisywanie wydarzeń z pierwszego tomu. Rozumiem zrobienie tego raz, by przypomnieć czytelnikowi historię, ale powtarzane po raz piąty irytuje do granic możliwości, jeśli nawet nie bardziej. Na szczęście ten minus został przysłonięty przez mitologię grecką i nordycką oraz cały aspekt historii ich dotyczący. Znowu Spartanie, Amazonki, Walkirie, Wikingowie i inni bohaterowie sprawili, że historia Gwen jest powiewem świeżości, mimo że to kolejna historia o akademii paranormalnej.
Nic niestety nie wymazało już faktu, że kolejna bohaterka nagle odkrywa w sobie nowe pokłady swojej mocy i że kolejny raz okazuje się, że moc postaci jest o wiele większa, niż ktokolwiek kiedykolwiek wiedział. No proszę Was, ile można...? Dodatkowo nie wiem, jak można było jednym wydarzeniem zmienić fenrira, groźną bestię, w potulnego zwierzaczka do pogłaskania i utulenia - takie zepsucia wątku się nie spodziewałam.
Okładka równie piękna jak w pierwszym tomie. Wydawnictwo Dreams pod tym względem zazwyczaj odnosi sukces - grafika jest niemal żywcem wyjęta z najpiękniejszych snów. Język też na dobrym poziomie - plastyczny, barwny, z trafnymi metaforami. Opisy krajobrazów i pomieszczeń są znowu majstersztykiem. Czyta się szybko, łatwo i przyjemnie - czego chcieć więcej?
Jak to zwykle bywa, kontynuacja wyszła gorzej od pierwszego tomu, ale ostatnie strony miło zaskoczyły i zostawiły apetyt na kolejny tom - "Tajemnice Gwen Frost", który odbieram na początku września wraz z kilkoma innymi książkami, w tym "Dziewczyną w stalowym gorsecie", która jak dotąd wielu recenzentów zawiodła. Jestem ciekawa, czy rzeczywiście jest taka kiepska, czy po prostu przez tak długie oczekiwanie mamy wszyscy zbyt wysokie wymagania.
Serię o Gwen Frost polecam miłośnikom mitologii w młodzieżowym wydaniu. Nie jest to historia niezwykle ambitna, ale bardzo dobra i przynosi wiele radości podczas czytania. Ja mimo wymienionych wad nie mogłam się od niej oderwać.
Nie czytałam pierwszej części... i nie, nie sięgnę. Nienawidzę mitów ani nic co może je w najmniejszym chociaż stopniu przypominać! :)
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię mitów, ale mimo wszystko raczej się zdecyduję :)
UsuńTu nie masz mitów jako takich. Masz nawiązania do mitologii greckiej, ale bardziej do bóstw w niej przedstawionych, niż do konkretnych mitów.
UsuńI wierz mi, kiedyś też nie lubiłam mitologii. I wiesz, co mnie przekonało? Książka z ilustracjami dla starszych dzieci, tak powiedzmy dziesięciolatków ;)
zastanawiam się jeszcze nad serią :)
OdpowiedzUsuńHmm nie czytałam pierwszej części ale wydaje się bardzo interesująca
OdpowiedzUsuńNiee :) raczej podziękuję choć recenzja zachęca
OdpowiedzUsuńObserwuję i dodałam do kręgów
http://qltura.blogspot.com/
Z chęcią zapoznałabym się z tą serią. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę uwielbiam mitologię grecką czy jakakolwiek inną. Nie lubię jednak kiedy dane religie się ze sobą mieszają. Powstaje wtedy swoisty "miszmasz".
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad tą książką ;)
Nie tyle religia, co po prostu mitologia. Wątek z mitologią nordycką porównałabym prędzej do sekty niż do wyznania.
UsuńKocham tą serię < 3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
http://naszksiazkowir.blogspot.com/
Lada dzień się za nią zabieram, żeby móc się jak najszybciej zabrać za 3 częśĆ :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam wcześniejszej części. Poluję w bibliotekach :)
OdpowiedzUsuńPodziękuję :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Ten tom stoi już na półce i chyba pora wreszcie się za niego zabrać :D
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu w planach mam pierwszą część serii, na plus są dla mnie motywy z mitologii, nie ważne jakiej, bo wszystko co z nią związane choć w małym stopniu mnie interesuję. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
U mnie jest tak samo. Większość mitologii jest pociągająca sama w sobie :)
Usuń