09 kwietnia 2015

Magia kłamstw, czyli "Byliśmy Łgarzami" - E. Lockhart

Tytuł: Byliśmy łgarzami
Tytuł oryginalny: We were liars
Autor: E. Lockhart
Wydawnictwo: W.A.B/GW Foksal
Data wydania: 8 kwiecień 2015
Liczba stron: 240
Cena: 34,9 zł
Martyna - ocena: 7,5/10


Gdy na wydawniczym horyzoncie co rusz pojawiają się nowe tytuły, ciężko jest wyłapać wśród nich unikat i coś, co kompletnie zaskoczy oryginalnością.
Zabierając się za"Byliśmy łgarzami" liczyłam na tajemnicę, intrygi i unikatowość. Czy to otrzymałam? 

Cady należy do znanej, prestiżowej, słynącej z dobrej renomy i pieniędzy rodziny Sinclairów. Ma urodę, szacunek innych ludzi i dziadka, który ma prywatną wyspę. Co roku, Cadence spędza tam wakacje wraz z rodziną i przyjaciółmi.
Lato, piasek, słońce, ocean i beztroska - czego chcieć więcej? Jednak, gdy wszyscy wokół kłamią, wygoda i dobrobyt przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie...

Wiem, wiem... Ostatnio tak głośno o tym tytule, że pewnie większość z Was ma już go po dziurki w nosie. A przecież premiera była zaledwie wczoraj! W czym więc tkwi urok tej powieści, że robi się wkoło niej tyle szumu i zamieszania? 
Myślę, że na to składają się niuanse. Drobiazgi, które sprawiają, że ten tytuł budzi kontrowersję, a recenzenci przekrzykują się wzajemnie, by udowodnić drugiemu, że książka jest niesamowita lub że jest całkowicie beznadziejna.

Kompletnie nie wiem, jak napisać tę recenzję, bo boję się, że zdradzę coś, czego nie powinnam. Książka przepełniona jest tajemnicami i naprawdę ciężko jest przedstawić atuty tej pozycji, nie ujawniając żadnych faktów. 
Dlatego rozpocznę może od tego, że tytuł został naprawdę okropnie spolszczony. "Łgarze" - słowo, które wzbudzało moją irytację przez kilkadziesiąt pierwszych stron. Żałuję, że nie postawiono po prostu na Kłamców. Brzmi to znacznie lepiej i o wiele lepiej pasuje do treści. 
Cady, Mirren, Johnny i Gat to tytułowi Łgarze. I czytając pierwsze rozdziały zastanawiałam się, skąd właściwie pomysł na taką nazwę grupy. Przecież oprócz drobnych kłamstewek, nastolatkowie nie robią nic, co mogłoby budzić sprzeciw lub oburzenie. Z czasem jednak zaczęło dziać się tak wiele, a fabuła nabrała takiego tempa, że moje wątpliwości same się rozwiały.
Niech jednak nie zmyli was wzmianka o tempie, ponieważ w książce akcja wcale nie szaleje. Jest to tylko iluzja. Wrażenie, że dzieje się dużo, a tak naprawdę na wierzch wypływają po prostu kolejne kłamstwa, intrygi i skrywane tajemnice. Nie chcę więcej zdradzić, dlatego na tym poprzestanę, ale uwierzcie mi, że tutaj nic nie wygląda w rzeczywistości tak, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.



Pozostając przy temacie poprzedniego akapitu, chciałabym rozwinąć wątek poruszany przez wielu blogerów, czyli domniemaną przewidywalność tej powieści. Otóż, jeśli ktoś wmawia Wam, że jest to książka do bólu przewidywalna, to jest po prostu kłamcą! W "Byliśmy Łgarzami" można się przyczepić do wielu rzeczy - od nietypowej narracji (która mnie osobiście uwiodła), przez kreację bohaterów, na stylistyce skończywszy. Nie można jednak napisać, że jest to powieść przewidywalna. Po prostu nie!
Czytałam wiele książek. Jedne zaskakiwały bardziej, inne mniej, ale choć jestem czytelnikiem analizującym każde poszczególne zdanie, doszukującym się w każdej wypowiedzi czegoś, co mogłoby naprowadzić mnie na rozwiązanie danej zagadki, nigdy nie spotkałam się z niczym, co zaskoczyłoby mnie bardziej, niż główny wątek tej pozycji.

W powieści zabrakło mi trochę charakterystyki pozostałych Łgarzy. Więcej możemy się dowiedzieć na temat tego, co robili, niż jacy byli. Kreacja Cady jest dość kompletna, ale przy niej pozostali bohaterowie wypadają strasznie blado. Można ich polubić, ale ciężko ich pokochać.


"Byliśmy Łgarzami" to powieść, której główną zaletą jest jej nietypowa forma, nietypowa narracja, nietypowe metafory i nietypowy charakter. Książka cała jest nieszablonowa i w mojej opinii bardzo odbiega od innych z tego gatunku. Nie obyło się bez zgrzytów, gdyż choć czyta się ją bardzo szybko, a autorka sprawnie operuje słowem pisanym, przez pierwszą połowę nie dzieje się nic nadzwyczajnego i nie ma nic, co (kolokwialnie mówiąc) urwałoby tyłek. Druga połowa natomiast wbija w fotel i sprawia, że szybko zapomina się o tej słabszej części. 
Jeżeli więc szukacie czegoś, co kompletnie zaskoczy i sprawi, że z wrażenia otworzycie szeroko buzię, nie wyobrażam sobie lepszej pozycji, by móc ją Wam polecić. Bowiem Lockhart wie, jak uciszyć czytelnika na kilka dobrych chwil.


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję!

21 komentarzy:

  1. Ostatnio bardzo popularna jest ta książka i ja ją chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele, wiele, wiele się teraz o niej słyszy i z chęcią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka wprost się na mnie rzuca (a to ja zazwyczaj rzucam się na książki ;D). Może to znak,że powinnam sięgnąc i nie przejmować się tą denerwująca okładką;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, okładka nie jest zbyt przekonująca, ale mnie jakoś mocno nie drażni :)

      Usuń
  4. Widzę, że książka zaczyna zbierać pozytywne recenzje. Zatem postaram się przyjrzeć jej bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam książkę w planach, bo zbiera bardzo dobre opinie. A skoro druga połowa rekompensuje gorszą to jeszcze lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Popularna książka na blogach - od kilku dni. Jak trafię na nią to przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na czytniku od dłuższego czasu, ale nie mogę się jakoś zabrać. Twoja recenzja zachęca, więc po maturach na pewno po nią sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeróżne opinie na temat tej powieście coraz bardziej mnie intrygują :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że cała książka jest dość nietypowa :) Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Może będę w mniejszości,ale nie słyszałam o tej książce - do dzisiaj, i to jest pierwsza recenzja jaką czytam. Brzmi intrygująco - tym bardziej, że "trzymasz język za zębami", a tajemnice mnie przyciągają - więc tym bardziej będę chciała ją przeczytać. Poza tym, jak czytam wywołuje spore emocje, co tym bardziej zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszy mnie ta tajemniczość oraz nieprzewidywalność - lubię to w powieściach. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, to, że Ty byłaś zaskoczona nie oznacza, że ktoś inny nie jest wstanie się domyślić co i jak ;) Każdy z nas jest inny, ma inny tok myślowy niezależnie od wieku, wykształcenia czy ilości przeczytanych książek. To tak samo "śliska" kwestia jak to, czy dana pozycja jest dobra czy zła. Zawsze znajdą się dwie strony i żadna z nich nie będzie miała nigdy 100% racji. To samo tyczy się przewidywalności.

    Co do samej książki to mam oryginał, kupiłam jeszcze zanim u nas wyszła i bardzo się cieszę, bo przetłumaczenie tytułu nie mogłoby być gorsze. I ja nie rozumiem dlaczego nie postawili na zwykłego kłamce i dali łgarza. Kto w obecnych czasach w ogóle używa tego słowa? Pewnie, ono istnieje i od czasu do czasu się go słyszy, ale raczej nie od młodszych ludzi, a to do nich, jak mniemam, książka jest skierowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że masz rację w kwestii tego, że każdy ma inny tok myślenia, ale jak dla mnie odkrycie tego konkretnego kłamstwa jest po prostu niemożliwe. Takie moje zdanie.
      Co do "Łgarzy" to wiele osób, które pytałam o znaczenie tego słowa, nie miało pojęcia co ono oznacza. Także faktycznie wiele osób będzie miało problem ze skojarzeniem tytułu.

      Usuń
  13. Dzisiaj byłam w empiku i wzięłam książkę do rąk, otworzyłam na ostatnich dwóch stronach i się rozczarowałam. Ale zacznę od początku ;)
    Książkę przeczytałam dwa miesiące temu. Nie chcę się pomylić, ale skończyłam ją albo 1/2 marca, albo 1/2 lutego, więc... :D
    W każdym razie nie wstydzę się, ze ją zachwalam, bo jak dla mnie była naprawdę niezwykłą i wciągającą opowieścią. Poza tym głęboko mnie poruszyła, a tego finału już wg. się nie spodziewałam, chociaż chyba jednak, gdzieś tam na końcu mojej jaźni ukrywało się podejrzenie o coś takiego.
    Nie mniej jednak, kiedy przeczytałam ostatnie dwie strony (mam tam dwa ulubione fragmenty) rozczarowałam się, bo niby wszystko zostało przetłumaczone poprawnie, ale jednak straciło tą magię. W języku angielskim brzmiało to bardziej poetycko i magicznie. Miało swój klimat i mimo, że polskiej wersji nie mogę nic zarzucić (szczególnie, że jej nie przeczytałam. Tu jednak poznanie kilku fragmentów dało mi świadomość, że chyba nie chcę przeczytać jej w moim języku. Po prostu niektóre rzeczy brzmią lepiej niezmienione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam już wiele opinii na temat tego, że książka wypada dużo lepiej q oryginale, więc Twoje słowa są dla mnie potwierdzeniem, że rzeczywiście tak jest :)

      Usuń
  14. Mnie się bardzo książka podobała :) Czegoś takiego właśnie potrzebowałam, by oderwać się od fantastyki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Okropnie jestem jej ciekawa! Skoro mówisz, że jest taka oryginalna to wprost nie mogę doczekać się tej przygody. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałabym przeczytać :)

    Kochana, co do konkursu na moim blogu - pewnie że możesz wziąć udział! :D
    http://wymarzona-ksiazka.blogspot.com/2015/04/daj-szanse-szczesciu-i-wygraj-wiedzmy-z.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja w życiu nie domyśliłabym się prawdy! Styl autorki po prostu mnie urzekł i po przeczytaniu ostatniej części wszystkie wątki połączyły się w całość. Pozdrawiam z zapraszam do siebie www.oczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubię nietypowe książki, ale czy ta bym mnie wciągnęła, nie mam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.