10 czerwca 2013

"Requiem", Lauren Oliver



Autor:
Lauren Oliver
Tytuł: Requiem
Tytuł oryginału: Requiem
Seria/cykl wydawniczy: Delirium tom 3
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Monika Bukowska
Data wydania:marzec 2013
ISBN: 978-83-7515-170-1
Liczba stron: 392
Cena: 34,9zł
Martyna - moja ocena: 7/10






"Requiem" to ostatni tom bestsellerowej trylogii Delirium, napisanej przez wspaniałą Lauren Oliver.
Poprzednie części bardzo mi się podobały i z przyjemnością pisałam recenzje poszczególnych tomów. W przypadku finału tej trylogii mam jednak problem, bo choć bardzo chętnie sięgnęłam po ostatni tom, to napisanie opinii stanowi dla mnie nie lada wyzwanie. Czemu tak się dzieje? Nie mam pojęcia, co w niej zawrzeć.


Po (mało)zaskakującym zakończeniu "Pandemonium", Lena staje przed bardzo trudnym wyborem. Musi zdecydować który z chłopaków jest bliższy jej sercu - Julian czy Aleks. Podjęcie tej decyzji wydaje się jeszcze bardziej skomplikowane, kiedy okazuje się, że jej pierwsza miłość nie jest nią już zainteresowana.
Choć mogłoby się wydawać, że po zabiegu życie staje się proste, również Hana przeżywa rozterki związane z przyszłością i zostaje postawiona w sytuacjach, w których postawienie wszystkiego na jedną kartę jest niezwykle ryzykowne.
Czy ruch oporu w końcu wygra walkę o wolność? Czy Lenie uda się wybrać jednego z chłopaków? Jak będzie wyglądała konfrontacja dziewczyny z dawnym życiem i duchami przeszłości i jaką rolę w tym wszystkim ma odegrać Hana? Tego wszystkiego dowiecie się czytając książkę.

Po przeczytaniu poprzednich tomów, byłam niezwykle ciekawa tego, jak potoczą się losy bohaterów w finałowej części trylogii. Oczekiwałam od niej wielkiego zaskoczenia i myślałam, że skoro wcześniejsze tomy były tak dobre, to ten ostatni sprawi, że po prostu szczęka mi opadnie. I tak się też stało, szkoda tylko, że z innych powodów niż oczekiwałam. No, ale zacznijmy od zalet...

Ostatni tom powieści podzielony został na dwa działy: jeden przedstawia dalsze życie Leny, a w drugim przedstawione są zdarzenia ukazane z perspektywy Hany. Z jednej więc strony możemy śledzić poczynania Odmieńców i ich przygotowania do walki w coraz liczniejszym gronie Rewolucjonistów, z drugiej natomiast poznajemy życie Hany po zabiegu. Przyznam, że takie rozwiązanie szalenie mnie zaskoczyło, ale jednocześnie ucieszyło, ponieważ Hana jest bardzo wyrazistą postacią i brakowało mi jej w poprzednim tomie.
Podczas, gdy oddziały rządowe zatruwają życie Odmieńców i starają się ich zniszczyć na potężną skalę, najlepsza przyjaciółka Leny przygotowuje się do ślubu z nowym burmistrzem Portland. W miejscu, gdzie każdy jest wyleczony i przybiera maskę obojętności, miłość nie znaczy zbyt wiele, jednak w Głuszy wygląda to całkowicie inaczej.

Niewątpliwym plusem "Requiem" jest akcja. Dzieje się dużo, dzieją się rzeczy ciekawe i chwilami naprawdę można się dzięki temu całkowicie wyłączyć i oderwać od rzeczywistości. Razem z bohaterami przenosimy się na pole bitwy, przeżywamy wszelkie rozterki miłosne i walczymy o wolność i prawo do miłości. Po raz kolejny podkreślę też to, że zastosowanie w trylogii narracji pierwszoosobowej było doskonałym posunięciem, bo dzięki temu możemy zanurzyć się w opowiedzianej historii do utraty tchu. Nie brak w powieści ciekawych, poruszających dialogów i przede wszystkim dynamizmu.
Bardzo dobrze wypada w tej części również wspomniane przeze mnie wcześniej zderzenie dwóch światów.
Z jednej strony mamy pełne uczuć i emocji życie Leny, z drugiej obserwujemy punkt widzenia Hany, który na pierwszy rzut oka wydaje się być jego całkowitym przeciwieństwem, ale jednocześnie fenomenalnym dopełnieniem historii.

Urok powieści związany jest także z kunsztem autorki. Wielokrotnie już podkreślałam fakt, że styl pani Oliver jest zaskakująco plastyczny, barwny i oryginalny, co wpływa na jakość powieści i momentami przyprawia czytelnika o zawrót głowy.
Niepodważalnym atutem są również bohaterowie, którzy z każdym tomem są równie intrygujący, zaskakujący, ale przede wszystkim różnorodni.

Niestety "Requiem" ma także sporo minusów. Jednym z nich jest wątek miłosny. Całą trylogię czytałam bez przerw, więc kontrast widoczny między pierwszym a ostatnim tomem jest dla mnie ogromnie widoczny. W "Delirium" głównym wątkiem było zakazane uczucie pomiędzy dwojgiem młodych ludzi. W "Pandemonium" uczuć tych było zdecydowanie mniej, ale były one obecne, natomiast w finale powieści, wątków miłosnych jest jak na lekarstwo. Przez cały czas miałam nieodparte wrażenie, że autorka gdzieś pomiędzy pierwszym tomem, a ostatnim, zagubiła główny wątek fabuły. Było mi z tego powodu bardzo przykro, ponieważ w moim odczuciu ogromnie wpłynęło to na jakość powieści.
Kolejną rzeczą, która mi się nie podobała był Aleks. Nie dlatego, że stał się zdystansowany i momentami wręcz okrutny - absolutnie mi to nie przeszkadzało. Chodzi tylko o to, że po tęsknocie za tą postacią, jaką byłam ogarnięta przez całe "Pandemonium", oczekiwałam, że w tym tomie autorka zaserwuje nam ogrom zdarzeń, w których centrum będzie chłopak. Tak się jednak nie stało i przez cały czas czuję, jakby ta postać została pominięta i zepchnięta trochę na drugi plan, a nie tego chciałam.

Ostatnim, ale jednocześnie największym dla mnie minusem jest zakończenie. I tutaj właśnie wracamy do stwierdzenia "szczęka mi opadła", bo choć bardzo chciałabym do zdania tego dodać dopisek "z wrażenia", to niestety nie byłoby to prawdą, ponieważ zakończenie koszmarnie mnie rozczarowało.
W wielu książkach zastosowanie zakończeń otwartych ma swoje zalety. Otwiera wyobraźnię czytelnika i sprawia, że każdy jest zadowolony tym, że może sam zadecydować jak skończą się losy bohaterów. W przypadku "Requiem" jednak, zabieg ten kompletnie się nie sprawdził. Moje rozczarowanie i smutek po przeczytaniu ostatniej strony było tak wielkie, że przez chwilę zastanawiałam się czy nie ocenić książki na 2. Oczywiście samo zakończenie nie jest masakryczne, problem tkwi raczej w tym, że nie jest to zwieńczenie historii. Koniec byłby nawet całkiem niezły, gdyby nie fakt, że jest to ostatnia część trylogii. Według mnie autorka powinna wydać jeszcze jeden tom, chociażby króciutki, który wyjaśniałby co stało się później. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi...

Powieść ocenić było mi trudno. Nawet teraz nie wiem, czy moja ocena jest sprawiedliwa. Książkę czytałam jednym tchem i byłam całkowicie oczarowana, ale z drugiej strony moje rozczarowanie na koniec było olbrzymie. Z jednej strony chciałabym ocenić "Requiem" na dużo więcej, z drugiej jednak czuję pustkę spowodowaną finałem. Jestem potwornie rozdarta... Ocenę pozostawię jednak taką, jaka jest.

Książkę polecam, aczkolwiek nie z takim entuzjazmem jak poprzednie tomy. Czekam także na dzień, w którym przeczytam gdzieś informację o czwartym tomie tej trylogii i jeśli kiedykolwiek tak się stanie, wrócę do tej recenzji i zmienię jej ocenę na o wiele wyższą ;)



13 komentarzy:

  1. Ta część jeszcze przede mną, ale już niedługo, bo jestem jej strasznie ciekawa ;) Delirium mnie zachwyciło, a Pandemonium jeszcze bardziej. Mam nadzieje, że z tą będzie podobnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tą serię, aczkolwiek requiem jeszczenie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tej książki nie dałam rady dokończyć, bardzo się zawiodłam bo nie spodobała mi się ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię serię Delirium, ale trochę rozczarowała mnie ostatnia część. I to wszystko przez to dziwne zakończenie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze ujęłaś to, że nie wiadomo czy pani Oliver nie zgubiła gdzieś po drodze głównego wątku fabuły.. a zakończenie też mnie rozczarowało, chyba jak wszystkich.
    ale serię i tak kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam dokładnie takie same odczucia, co do tej książki, co Ty. Również zaserwowałam jej 7, czyli coś w tym chyba jest.

    Zapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja utknęłam w połowie "Delirium" i jakoś nie mogę dalej ruszyć :/ Chociaż nie poddam się. W końcu kiedyś ją skończę :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Czeka na półce razem z Pandemonium :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, mam sprawę. Zgłosiłaś się do mojego rozdania, w którym warunkiem było zaobserwowanie mojego bloga. Niestety, nie mogę Cię znaleźć w obserwatorach. Czy mogłabyś proszę podać mi nick z którego obserwujesz?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie czytałam jeszcze tej trylogii - ale przyznaję miałam w planach ;) dobrze, że mi o niej przypomniałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie, nasze recenzje są podobne :) Taak... To zakończenie... Dziwny pomysł. Tak wiele wątków nie zostało dokończonych. Hana... Julian... Aleks... Nawet matka Leny!! I śmierć pewnej ważnej osoby (na pewno wiesz, o kim mówię). Była, była, już jej nie ma. Koniec - jedziemy dalej. Tak nie powinno być. Ta postać została odrzucona, zapomniana. Była i zniknęła. To też mnie uraziło.

    OdpowiedzUsuń
  12. http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2013/08/lauren-oliver.html

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.