Tytuł: Dotyk Crossa
Autor: Sylvia Day
Tytuł oryginalny: Bared to You
Tytuł oryginalny: Bared to You
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: listopad 2012
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-6338-740-2
Cena: 39,9 zł
Ocena Natalii: 8,5/10
Dopiero co pisałam Wam o ogromie historii o różnego rodzaju
akademiach paranormalnych, gdy natknęłam się na plagę tytułów ze słowem
„dotyk”. Nawet Wam jeden wczoraj recenzowałyśmy – „Dotyk Julii” (recenzja
tutaj) w nowej formie, która większości przypadła go gustu, co bardzo nas
cieszy. Dziś jednak chcę Was zaznajomić z innym dotykiem. Nie będzie on miał
dużo wspólnego z „Dotykiem” Jus Accardo, po który ciągle boję się sięgnąć,
„Dotykiem ciemności” Karen Chance, na który mniej zawzięcie poluję ani „Dotykiem
Gwen Frost” Jennifer Estep, który mnie uwiódł pomysłem (recenzja tutaj). Za to
jakieś elementy wspólne znajdą się na pewno przy porównaniu z „Dotykiem
złodziejki” Mii Marlowe. Mowa oczywiście o Sylvii Day i pierwszym tomie
erotycznej trylogii o pewnym milionerze z przeszłością. „Dotyk Crossa” popłynął
na fali popularności „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Zresztą historia podobna,
więc czemu się dziwić. Wykonanie jednocześnie lepsze i gorsze od Greya… A
dlaczego?
Eva Lauren Tramell niedawno przeprowadziła się do Nowego
Jorku. Mieszka wraz ze swoim biseksualnym przyjacielem, Carym Taylorem. Jej
rodzice rozstali się, gdyż matka pragnęła życia w luksusach. W końcu wyszła za
mąż na milionera i zapewniła córce godne życie. Pieniądze pomogły też zakryć
nieprzyjemne fakty z przeszłości Evy. Dziewczyna jednak decyduje się podjąć
pracę i żyć na własne konto. Gdy tylko przestępuje próg Crossfire, wpada na
tajemniczego mężczyznę o nieziemskim wyglądzie, głosie i spojrzeniu, które
mówią, że chce ją mieć. Gideon Cross szybko przejmuje kontrolę nad jej życiem.
Ale i jego dręczą demony. Czy dwie osoby o tak bolesnej przeszłości mogą być
razem?
Zacznę od tego, że te problemy z przeszłości bardziej
podobały mi się w Greyu – obie powieści są erotykami, ale w Greyu wspomnienia
bohatera nie miały nic wspólnego z seksem. W Crossie każda osoba z bolesną
przeszłością była molestowana. Trochę mnie to uderzyło – bohater erotyka nie
może mieć koszmarów opartych na innym temacie?
Co do samej erotyki – zdecydowanie nie została przekroczona
cienka granica między nią a pornografią, za co plus. Raziło tylko ciągle
używanie wulgaryzmów w scenach seksu (wygwiazdkuję, co by wrażliwsze osoby nie
były urażone: ci*ka, ku*as etc.) – były tak dobrze napisane, a te słowa często
psuły odbiór. Nie ma tu żadnych elementów BDSM, jest ledwie wspomniane o
uległości i dominacji, więc osoby, które temat ten zgorszył w Greyu, mogą bez
przeszkód sięgnąć po tę książkę.
Duży plus za poruszenie wątku homo- i biseksualizmu. Bardzo
się ucieszyłam, że przyjaciel bohaterki nie jest gejem – to już tak utarte
sparowanie, że momentami naprawdę robi się niedobrze – tylko biseksualistą. A
szefostwo Evy było świetne i naprawdę dobrze wykreowane. Autorka ich nie
zniewieściła, za co jestem ogromnie wdzięczna – o takich homoseksualistach
dobrze się czyta. Nie będę może wspominała zbyt dokładnie o tych
przedstawianych w części paranormali… zazwyczaj są na tak niskim poziomie jak podłoga
w Solarisie.
Eva jest kobietą pewną siebie i jednocześnie zagubioną.
Oczywiście musi się jakoś wyróżniać na tle wszystkich kobiet Gideona, który
ponoć gustuje w brunetkach, a ona przecież jest blondynką. W dzieciństwie była
molestowana i do tej pory nie do końca się z tym uporała. Jej matka jest
nadopiekuńcza i non-stop ją śledzi. Denerwuje ją, że córka zapisuje się na
zajęcia z krav-magi (ten sport mnie prześladuje od kilku lat, daję słowo – raz
o nim usłyszałam i pojawia się wszędzie!) albo że zdradza ukochanemu swoje
sekrety, nawet te najmroczniejsze.
Gideon zaś, od początku zwany Panem Mrocznym i Tajemniczym,
jest miliarderem, właścicielem połowy NYC (lepiej niż Grey!), uwodzicielem,
miłośnikiem witamin poprawiających seks (słowa Cary’ego z drugiej części, nie
moje – i nieprawdziwe, przecież Gideon Cross nie potrzebuje żadnych
wspomagaczy, staje mu na sam widok Evy). Ich relacja jest, jakby to łagodnie
powiedzieć, w większości bezsensowna. Eva ma wątpliwości do do Gideona, kłócą
się, uprawiają seks, wszystko jest okej, wracają stare wątpliwości, kłócą się,
seks, okej, wątpliwości, kłótnia, seks, okej… etc. Pod tym względem historia
przewidywalna. Niemniej jednak czekałam z niecierpliwością na przebieg kłótni. Chciałam,
by Eva porządnie się postawiła i powiedzmy, że poniekąd moje wymagania spełniła.
Sama historia brzmi dość podobnie do Greya, poza aspektem,
że tutaj Eva i Gideon pracują w tym samym budynku, więc nie mają jak się
wymijać. Cross jest tak samo zaborczy wobec Evy jak Grey wobec Any, czasami
nawet bardziej. Momentami, naprawdę rzadko, działało mi to na nerwy, ale zawsze
ciekawość brała górę i pochłaniałam kolejne strony. Ogółem w ciągu jednego dnia
przeczytałam cały „Dotyk Crossa”, przed którym kończyłam jeszcze rano ostatnie
150 stron pierwszej książki Anety Jadowskiej o przygodach Dory Wilk (recenzja
wkrótce). W ciągu dnia pochłonęłam niecałe 600 stron, bo Cross tak mocno mnie
chwycił, że nie mogłam się uwolnić.
Intryguje mnie trochę postać Chrisa, brata Gideona. Jestem
już po lekturze drugiego tomu, którego recenzja pojawi się tutaj na dniach i
nie jestem pewna, czy to, co autorka wypisała w jego sprawie w tej części jest
całą prawdą, czy też czeka nas coś jeszcze. Liczę na opcję drugą.
Oprawa graficzna jest niesamowita, o wiele lepsza niż
greyowa. Język jest plastyczny, na naprawdę wysokim poziomie, pomijając tylko
wulgaryzmy w scenach erotycznych. Nie namęczymy się jak przy prostym języku
Greya. Wydanie przyciąga wzrok z daleka.
Książka zdecydowanie należy do moich ulubionych, ale wciąż
nie jestem pewna, czy stoi w rankingu wyżej od Greya. Mam plan napisać Wam
porównanie obu serii, gdy już wszystkie recenzje pojawią się na blogu. Mimo
lekkiej naiwności fabularnej i momentach mniej rozrywkowych, zatonęłam w
przygodach Evy i Gideona. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom, który już do
mnie idzie. Oceniam na 8,5 za powtarzaną kolejkę „kłótnia-seks-rozejm” i lecę
czytać „Beautiful Bastard”. A „Dotyk Crossa” polecam – nie ma BDSM, więc sceny łóżkowe
nie powinny was urazić.
Hmmm teoretycznie rzadko sięgam po takie pozycje, bo po prostu nie porywają mnie aż tak. Chociaż wysoka ocena, więc może jednak się skusze? :)
OdpowiedzUsuńWiesz, scen erotycznych jest rzeczywiście dużo, więc jeśli Cię nie porywają, to nie ma co się zmuszać.
UsuńMam mieszane uczucia. Zazwyczaj widzę negatywne recenzje Greya, a jeżeli jest ona podobna to... no nie wiem. Zobaczymy. Może kiedyś przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńJest podobna jedynie pod względem fabuły. Cross ma bardzo podobną obsesję na punkcie kontroli nad swoją partnerką i jest biznesmanem multimilionerem. Tyle :)
UsuńLiteratura erotyczna to coś, co lubię. Chętnie poznam tę historię, ponieważ intryguje mnie... :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie wszyscy blogerzy są do niej zrażeni. A ja akurat mam jej trochę na półkach i chętnie będę ją dla Was recenzować :)
UsuńMam szalenie wielką ochotę na te książkę! :)
OdpowiedzUsuńI masz ją przeczytać koniecznie!
UsuńDobrze szefie, ale Ty musisz wtedy w końcu wziąć się za "Jeźdźca" ;)
UsuńPróbowałam i to kompletnie nie mój typ literatury :(
UsuńZainteresował mnoe ten motyw homo- i bi- seksualizmu. Może być ciekawe :)
OdpowiedzUsuńDylematy biseksualisty są naprawdę nieźle ukazane. Homo- za to jest typowo po męsku, nie ma żadnego zamienienia gości w panienki w męskim ciele :)
UsuńNie przekonałaś mnie do niej, niestety :C
OdpowiedzUsuńczytałam i jest super czekam do marca na czesc 4 :)))))
OdpowiedzUsuń