Tytuł: Więzień labiryntu
Autor: James Dashner
Tłumaczenie: Łukasz Dunajski
Tytuł oryginału: The Maze Runner
Seria/cykl wydawniczy: Więzień labiryntu tom 1
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Data wydania: wrzesień 2011
Liczba stron: 400
Cena: 32zł
Martyna - moja ocena: 8/10
Dystopia jest obecnie jednym z moich ulubionych gatunków. Po niesamowitych "Igrzyskach śmierci" coraz częściej zdarzało mi się sięgać po książki tego typu i niemal za każdym razem byłam nimi zachwycona. Nieprawdopodobne jest to, że wśród tak wielu pozycji przedstawiających futurystyczną wizję świata, znajduję co raz to nową historię, która za każdym razem potrafi mnie zaskoczyć i pochłonąć. "Więzień labiryntu" nie jest wyjątkiem od tej reguły, gdyż znalazłam w tej książce wszystko to, co w tym gatunku cenię...
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak to by było obudzić się w jakimś zupełnie nowym miejscu? Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą którą pamięta jest jego imię. Nie ma pojęcia o tym, kim jest, skąd się tu wziął ani dokąd zmierza. Na domiar złego okazuje się, że utrata pamięci jest ledwie zalążkiem problemu, bo kiedy drzwi windy się otwierają, Thomasowi ukazuje się grupa młodzieńców witających go w miejscu zwanym Strefą. Ogromny obszar ziemi otoczony murami śmiertelnie niebezpiecznego labiryntu okazuje się miejscem, w którym chłopakowi przyjdzie spędzić najbliższe.. dni, miesiące, a może nawet lata? Tego nie wie żaden z obecneych, ale jedno jest pewne - początek czegoś nowego właśnie się zaczął...
O "Więźniu labiryntu" dowiedziałam się tak naprawdę dopiero kilka tygodni temu na fanpage'u Wydawnictwa Papierowy Księżyc. Dlaczego dopiero teraz powieść ta przyciągnęła moją uwagę? Wszystko to jest zasługą wspaniałego Dylana O'Brien'a, który w ekranizacji wcieli się w rolę głównego bohatera. Kiedy tylko zobaczyłam, że aktor ten zagra główną rolę w tym filmie, wiedziałam, że książkę przeczytać muszę, żeby później móc z czystym sumieniem zasiąść do oglądania filmu. Och, jakże wielka jest moja radość z wyboru tego aktora, bo gdyby nie to, prawdopodobnie jeszcze przez długi czas nie wzięłabym się za lekturę tej powieści.
Świat przedstawiony przez James'a Dashner'a jest pełen tajemnic, zagadek i niejasności. Sam labirynt z czymś takim mi się zresztą kojarzy. Początek nie jest może zbyt dynamiczny, jednak ma bardzo specyficzny klimat, który trafił w mój gust i choć akcja nie rozwija się od razu, to z pewnością nie brakuje jej na dalszych stronach. Różnorodność wykreowanych postaci jest niewątpliwą zaletą powieści. Bohaterowie są wyraziści i szybko zaczynamy ich rozróżniać dzięki zupełnie odmiennym charakterom, które autor dla nich stworzył. Nie poznajemy oczywiście każdego z osobna, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie jest to nikomu potrzebne. Na pierwszym planie jest oczywiście Thomas, który (jak to bywa w książkach tego typu) jest osobą niemalże idealną. Momentami było to delikatnie irytujące jednak szybko okazało się, że i on ma swoje słabości. Również styl jakim Dashner się posługuje jest przyjemny. Chwilami czytając powieść, dało się odczuć język typowy dla mężczyzny, ale właściwie było to może celowe z racji tego, że w książce jest absolutna przewaga płci męskiej nad żeńską.
Mówiąc o stylu i języku autora, warto również wspomnieć o żargonie, który został stworzony na potrzeby powieści. Streferzy mają bowiem swój własny dialekt, którym się posługują. Na początku wyrażenia takie jak "purwa" czy "klump" trochę mnie denerwowały, jednak z czasem stało się to dla mnie dość nietypowym rozwiązaniem i zaczęłam się do tego przyzwyczajać.
"Więzień labiryntu" ma też swoje minusy, ale ja nie wyłapałam ich zbyt wielu. Może czasami opisy były dla mnie przydługie, może tajemnic było zbyt wiele, może niektóre wątki poprowadziłabym inaczej, ale koniec końców, książka zasługuje na uwagę.
James Dashner stworzył nietypowy obraz świata. Wykreował społeczność oryginalną i fabułę pełną zwrotów akcji i ciągłego napięcia. Nie jest to powieść romantyczna, ale przygodowa. Czytelnik, czy chce czy nie chce, zmuszony jest analizować poszczególne zachowania bohaterów i wraz z nimi zastanawiać się nad rozwiązaniem zagadek i odkryciem sekretów. Jeśli więc lubisz łamigłówki i tajemniczą aurę, powinieneś obowiązkowo zmierzyć się z lekturą tej powieści, bo jest to naprawdę dobra powieść przygodowa.
Polecam :)
Martyna - moja ocena: 8/10
Dystopia jest obecnie jednym z moich ulubionych gatunków. Po niesamowitych "Igrzyskach śmierci" coraz częściej zdarzało mi się sięgać po książki tego typu i niemal za każdym razem byłam nimi zachwycona. Nieprawdopodobne jest to, że wśród tak wielu pozycji przedstawiających futurystyczną wizję świata, znajduję co raz to nową historię, która za każdym razem potrafi mnie zaskoczyć i pochłonąć. "Więzień labiryntu" nie jest wyjątkiem od tej reguły, gdyż znalazłam w tej książce wszystko to, co w tym gatunku cenię...
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak to by było obudzić się w jakimś zupełnie nowym miejscu? Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą którą pamięta jest jego imię. Nie ma pojęcia o tym, kim jest, skąd się tu wziął ani dokąd zmierza. Na domiar złego okazuje się, że utrata pamięci jest ledwie zalążkiem problemu, bo kiedy drzwi windy się otwierają, Thomasowi ukazuje się grupa młodzieńców witających go w miejscu zwanym Strefą. Ogromny obszar ziemi otoczony murami śmiertelnie niebezpiecznego labiryntu okazuje się miejscem, w którym chłopakowi przyjdzie spędzić najbliższe.. dni, miesiące, a może nawet lata? Tego nie wie żaden z obecneych, ale jedno jest pewne - początek czegoś nowego właśnie się zaczął...
O "Więźniu labiryntu" dowiedziałam się tak naprawdę dopiero kilka tygodni temu na fanpage'u Wydawnictwa Papierowy Księżyc. Dlaczego dopiero teraz powieść ta przyciągnęła moją uwagę? Wszystko to jest zasługą wspaniałego Dylana O'Brien'a, który w ekranizacji wcieli się w rolę głównego bohatera. Kiedy tylko zobaczyłam, że aktor ten zagra główną rolę w tym filmie, wiedziałam, że książkę przeczytać muszę, żeby później móc z czystym sumieniem zasiąść do oglądania filmu. Och, jakże wielka jest moja radość z wyboru tego aktora, bo gdyby nie to, prawdopodobnie jeszcze przez długi czas nie wzięłabym się za lekturę tej powieści.
Świat przedstawiony przez James'a Dashner'a jest pełen tajemnic, zagadek i niejasności. Sam labirynt z czymś takim mi się zresztą kojarzy. Początek nie jest może zbyt dynamiczny, jednak ma bardzo specyficzny klimat, który trafił w mój gust i choć akcja nie rozwija się od razu, to z pewnością nie brakuje jej na dalszych stronach. Różnorodność wykreowanych postaci jest niewątpliwą zaletą powieści. Bohaterowie są wyraziści i szybko zaczynamy ich rozróżniać dzięki zupełnie odmiennym charakterom, które autor dla nich stworzył. Nie poznajemy oczywiście każdego z osobna, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie jest to nikomu potrzebne. Na pierwszym planie jest oczywiście Thomas, który (jak to bywa w książkach tego typu) jest osobą niemalże idealną. Momentami było to delikatnie irytujące jednak szybko okazało się, że i on ma swoje słabości. Również styl jakim Dashner się posługuje jest przyjemny. Chwilami czytając powieść, dało się odczuć język typowy dla mężczyzny, ale właściwie było to może celowe z racji tego, że w książce jest absolutna przewaga płci męskiej nad żeńską.
Mówiąc o stylu i języku autora, warto również wspomnieć o żargonie, który został stworzony na potrzeby powieści. Streferzy mają bowiem swój własny dialekt, którym się posługują. Na początku wyrażenia takie jak "purwa" czy "klump" trochę mnie denerwowały, jednak z czasem stało się to dla mnie dość nietypowym rozwiązaniem i zaczęłam się do tego przyzwyczajać.
"Więzień labiryntu" ma też swoje minusy, ale ja nie wyłapałam ich zbyt wielu. Może czasami opisy były dla mnie przydługie, może tajemnic było zbyt wiele, może niektóre wątki poprowadziłabym inaczej, ale koniec końców, książka zasługuje na uwagę.
James Dashner stworzył nietypowy obraz świata. Wykreował społeczność oryginalną i fabułę pełną zwrotów akcji i ciągłego napięcia. Nie jest to powieść romantyczna, ale przygodowa. Czytelnik, czy chce czy nie chce, zmuszony jest analizować poszczególne zachowania bohaterów i wraz z nimi zastanawiać się nad rozwiązaniem zagadek i odkryciem sekretów. Jeśli więc lubisz łamigłówki i tajemniczą aurę, powinieneś obowiązkowo zmierzyć się z lekturą tej powieści, bo jest to naprawdę dobra powieść przygodowa.
Polecam :)
The Kill Order (prequel) | Więzień labiryntu | Próby ognia | Lek na śmierć
Chętnie przeczytałabym tą książkę. Chociaż raczej nie ciągnęło mnie do niej na początku, to twoja recenzja mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńMnie też nie ciągnęło, a podobnie jak Ty po nią sięgnęłam.
UsuńMam na nią ogromną ochotę, i teraz muszę się wręcz powstrzymać od zakupu - brak funduszy i te sprawy :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :*
Poluj na okazje! Niedługo rozpoczynamy cykl o aktualnych promocjach książkowych ;)
UsuńPoczątek książki był bardzo irytujący i byłam gotowa darować sobie lekturę, jednak bardzo cieszę się, że tego nie zrobiłam. "Więzień labiryntu" to jedna z najlepszych powieści, jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńMiałam zupełnie podobne odczucia ;)
UsuńWłaśnie poluję na tę książkę - widać, że jest za czym gonić, więc nie przestanę :D
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Mam w planach Więźnia labiryntu, wiele dobrego o nim, słyszałam i tu widzę kolejna wysoka opinia...
OdpowiedzUsuńCo do polskiej fantastyki, przemawia ona do mnie bardziej, niż zagraniczna. Warto się skusić, choć może lepiej nie zaczynać od Domagalskiego :)
Czytałam trylogię Katarzyny Bereniki Miszczuk i byłam zachwycona, więc może rzeczywiście warto w końcu się przemóc i sięgnąć także po inne książki polskich autorów ;)
UsuńCo do "Więźnia" to szczerze zachęcam :)
Już czeka na półce na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Historia moim zdaniem świetna, walka o wyjście z labiryntu mnie ciekawiła i czytałam książkę niezwykle szybko. ;) Niedługo mam zamiar zabrać sie za kolejną część, ale jakoś nie mogę się zabrać. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Z chęcią zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuń