19 października 2015

Pozłacana klatka dla matki i dziecka:
"Klejnot" Amy Ewing


Zabiorę Was dziś do krainy, o której nawet nie śniliście (a jeśli tak, to polecam wizytę u psychologa). W środku pełna jest bogactw, pochodzących z rozciągających się wokół obrzeży miasta. Na obrzeżach rodziny w szczęściu produkują dobra dla centrum. Wszyscy szczęśliwie żyją, miód i wino piją.


~ * ~


Tytuł: Klejnot
Tytuł oryginalny: The Jewel
Autor: Amy Ewing
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 
wrzesień 
2015
Liczba stron: 384
Natalia - ocena: 8/10

Gdy sięgałam po tę książkę, nie byłam pewna, co kryje się za przepiękną okładką. Wiedziałam tylko, że bajkowe klimaty to tylko pozory, które mają pomóc w wywołaniu u czytelnika szoku. I trafiłam. Świat, który przedstawiła Amy Ewing, rozkłada na łopatki swoją brutalnością. Spodziewałam się namiastki tego, co otrzymałam i jestem pozytywnie zaskoczona, mimo że historia ma swoje minusy.

Jeśli uwierzyliście w cokolwiek z nagłówka, to dobrze. Nie wszystko to kłamstwa. Tyle tylko że ludzie z obrzeży nie żyją tak szczęśliwie, jakby się wydawało, a wybrane młode dziewczyny zostają wywiezione do oddzielonych od społeczeństwa magazynów, w których wychowywane są na perfekcyjne surogatki. Ten właśnie los podziela Violet. W wieku 16 lat z numerem 197 trafia na aukcję surogatek, na której najwyższe numery oznaczają największą wartość. W tym roku młodych dziewczyn jest aż 200. Licytują mieszkańcy Banku – dzielnicy bogatszej od obrzeży – i Klejnotu – najbogatszego kręgu, w którym przebywa między innymi Hierarcha z Wybranką oraz hrabiny i diuszesy różnych domów. Ostatnia dziesiątka zawsze trafia w ręce Klejnotu, więc Violet nie jest nawet zdziwiona, że kupuje ją jedna z diuszes. W jej posiadłości życie nabiera jeszcze więcej odcieni szarości. Kobieta wymaga bezwzględnego posłuszeństwa i współpracy, a Violet obejmuje coraz większa trwoga o życie własne i koleżanek. Wraz z narastającym w niej buntem, rozkwita miłość. Tylko czy ma ona prawo bytu w Klejnocie?

Szalenie spodobał mi się sam pomysł autorki na historię. Poruszenie tematu surogatek zdaje się wyjściem w stronę nowoczesności – owszem, jest to kolejna dystopijna wizja przyszłości, ale w zupełnie innym klimacie. Na pierwszy rzut oka widzimy piękne wnętrza, życie toczące się na salonach, bogactwa i posiadłości zapierające dech w piersiach. Jednak gdy zajrzymy za kurtynę, widać brutalność, zakłamanie, dziwne intrygi i kompletną ignorancję wyższych sfer wobec surogatek, które są przecież dla nich jedyną szansą posiadania potomstwa. Surogatki bowiem wywodzą się jedynie z biedniejszych dzielnic, gdyż tylko wśród ich mieszkanek jest szansa na wystąpienie u córek wybitnej zdolności, związanej z Auguriami. Augurie wpływają na kształtowanie otoczenia. Dziewczyna obdarzona nią może sprawić, że drzewko owocowe szybciej wyda cytrynę, posążek zmieni swój kształt, a w ogródku w ciągu kilku sekund wyrośnie lilia. Tylko ceną za ten dar jest niewola i wydarcie z maminych objęć.

Zapałałam do Violet ogromną sympatią. Była buntownicza, konkretna, dbała o rodzinę i przyjaciół, troszczyła się o słabszych i nie okazywała jakiejkolwiek wyższości z powodu swoich wyjątkowych zdolności. Jednocześnie szalenie nie spodobała mi się jej głupota i szukanie miłości w tak okrutnym świecie. Wiem, wiem, to czasami po prostu uderza człowieka, ale skoro wiedziała, że może zapłacić za to życiem (i to nie tylko swoim), to dlaczego w pewnym momencie nie powiedziała „dość”?

Trochę irytowała mnie też Raven ze swoją tajemniczością – gdyby choć raz powiedziała Violet, co się dzieje, wszystko byłoby łatwiejsze. Zaintrygowała mnie za to postać Diuszesy ze zmiennymi nastrojami oraz jej syna – Garreta, którego niby było mało, ale jednocześnie na tyle dużo, że zdążył mnie zaciekawić swoją osobą.

Okładka jest po prostu przecudowna. Przywodzi na myśl „Rywalki” Kiery Cass, jednak tylko z wyglądu. Treść jest zupełnie różna, a przede wszystkim znacznie bardziej brutalna. 

„Klejnot” całkiem ładnie wyróżnia się na tle innych dystopii, ale z pewnością ich nie przyćmiewa. Przedstawia nową wizję przyszłości, coś, czego do tej pory w literaturze ściągniętej do Polski nie było. Mogę mieć tylko nadzieję, że Amy Ewing podkręci atmosferę w kolejnych częściach i palnie Violet w łeb, by ta otrzeźwiała, zostawiła faceta i dbała bardziej o swoje życie.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

10 komentarzy:

  1. Patrząc na okładkę oczywiście od razu myślę o Rywalkach, ale przeczytałam już kilka recenzji, gdzie blogerzy wskazywali na to, że jest to coś zupełnie innego i bardziej okrutnego, tak jak napisałaś również Ty. Intryguje mnie ten temat, lecz nie wiem czy aż na tyle, bym natychmiast chciała zapoznawać się z Klejnotem.
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę wpisałam już na listę, choć gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę pomyślałam, że to dodatek do Rywalek. Zobaczymy jak ja ją przyjmę - cóż okładka jest bogata i śliczna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Straszna ta wizja świata - już samo słowo surogatka mnie przeraża. Szkoda tylko, że okładka taka mało oryginalna - przypomina oprawy do książek Lisy Kleypas.

    OdpowiedzUsuń
  4. To powieść zdecydowanie dla mnie - poczułam się niezwykle zaintrygowana tą pozycją. Już zapisuję sobie tytuł, aby rozejrzeć się za nim jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka przepiękna, więc choćby już przez to jestem kupiona. Treść również jakiś czas temu mnie zaintrygowała, a Twoja opinia całkiem przekonała, że to książka warta uwagi! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy (w ten zatrważający sposób) pomysł na fabułę, a okładka rzeczywiście jest przepiękna. Trochę obawiam się, że Violet będzie mnie irytować, jednak mimo to chętnie poznałabym tą historię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie Garret też zaciekawił! W ogóle nie raz autorka mnie zaskoczyła kontrowersyjnością!

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  8. Z niecierpliwością czekam na dalsze rozwinięcie serii. Jestem bardzo ciekawa czym w następnym tomie zaskoczy nas Amy Ewing. Książkę polecam zdecydowanie młodym dziewczynom. Myślę, że dla starszych czytelników fabuła może okazać się zbyt abstrakcyjna :)
    Buziaki,
    modnaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie dość, że książka ma piękną okładkę, Twoją dobrą rekomendację, to jeszcze i ciekawą fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z wielką chęcią przeczytałam te książkę.

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.