Autor: Magdalena Wala
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: lipiec 2017
Liczba stron: 380
Ocena: 9/10
Dziś
wyjątkowo zacznę od wprowadzenia Was, Drodzy Czytelnicy, w fabułę. Wyobraźcie
sobie starożytny Rzym, 70 lat przed naszą erą. Widzicie już? A zapierający dech
w piersiach dwór jednego z możnych, na którym właśnie się znajdujecie? O,
spójrzcie w prawo! Tam, za filarem stoi pewna dziewczyna – na imię jej Felicja.
Właśnie została wyswatana za przystojnego Serwiusza…i wcale się z tego nie
cieszy. Przecież jeszcze tyle przygód przed nią! Widzicie, jak bardzo prosi
swoim spojrzeniem o ratunek? Ha, ale nie wiecie, że w jej głowie już rodzą się
pomysły, jak uniknąć dzielenia łoża z innym mężczyzną i postawić na swoim.
Dołączycie do Felicji? Pomożecie jej znaleźć najlepsze rozwiązanie? A może
zachęcicie do dania szansy miłości?
„Rzymskie
odcienie miłości” autorstwa Magdaleny Wali to powieść, na którą czekałam już od
dawna. Miałam tego farta, że po
raz pierwszy czytałam ją parę lat temu (dzięki uprzejmości autorki) i już wtedy wiedziałam, że warta jest
wydania. Teraz, czytając ją ponownie, nie zmieniłam zdania - „Rzymskie
odcienie miłości” to naprawdę dobry romans historyczny, który każda
wielbicielka gatunku przeczytać powinna.
Jednak znajdziemy tu nie
tylko romans, choć to właśnie wokół wątku miłosnego wszystko się
tu kręci. Jest to przede wszystkim zabawna i niezwykle wciągająca komedia
omyłek oraz wspaniałe źródło ogromnej ilości ciekawostek z życia starożytnego
Rzymu i jego mieszkańców. Dzięki nim dowiemy się, jak wyglądała codzienność
przedstawicieli różnych warstw społecznych i jak bardzo się ona różniła w
zależności od urodzenia, statusu społecznego, a nawet
płci. Poznamy zwyczaje i tradycje wówczas panujące, obrzędy
religijne, zasady prowadzenia domu, dziedziczenia majątków i obejmowania
urzędów, w ten sposób rozsmakowując się w klimacie i urokach tamtego okresu.
Magdalena
Wala przedstawiła nam to wszystko bardzo dokładnie i rzetelnie, pieczołowicie
dopieszczając każdym najmniejszy nawet szczegół, ale nic dziwnego, skoro z
wykształcenia jest historykiem. Widać, że autorka doskonale odnajduje się w
romansie historycznym, a dzięki temu czytelnik odbywa niesamowicie wciągającą
wędrówkę po tych niezwykle ciekawych czasach śledząc z zapartym tchem historię
rodzącego się uczucia młodziutkiej i naiwnej Felicji oraz obytego już w świecie
przystojnego Serwiusza.
Akcja
powieści toczy się wartko, jest wciągająca, przemyślana i szczegółowo
dopracowana, a postacie, które w niej spotkamy są różnorodne, doskonale
nakreślone i wcale niejednoznaczne. Para głównych bohaterów już od pierwszej
strony wzbudza pozytywne uczucia. Felicja, choć bardzo młoda (przypomnijmy, że
ma zaledwie piętnaście lat) i naiwna, nie jest zahukaną sierotką, która
pokornie schyli głowę i zniesie wszystko, co inni dla niej zaplanują. O nie,
ona potrafi przeciwstawić się losowi, choć nie robi tego jawnie, ale podstępem
próbuje postawić na swoim. A wyobraźnię ma naprawdę bujną, co sprawia, że nie
sposób się nie uśmiechać, a chwilami naprawdę głośno zaśmiać, czytając o jej
kolejnych pomysłach. Postać Serwiusza też została ciekawie skonstruowana, przez co nie sposób i jemu nie kibicować. Pragnie poślubić Felicję i to
nawet bardzo, ponieważ dziewczyna oczarowała go od pierwszej chwili, kiedy
tylko ją ujrzał, i kompletnie nic sobie nie robi z tego, że ona go nie chce.
Uwielbiam tę parę, której uczucie rodzi się na naszych oczach, i to, że możemy
obserwować, jak ich los splata się ze sobą coraz mocniej wraz z każdą
przeczytaną stroną.
Postaci
drugoplanowych jest wiele, ale każda z nich ma swój charakterek i dzięki temu
nie zlewają się nam w jedną zamazaną całość. Autorka tak umiejętnie je
wykreowała, że każda z nich dodaje smaczku tej historii i sprawia, że czytając, nie nudzimy się ani przez chwilę.
Na
szczególną uwagę zasługuje Klodia – ambitna macocha Serwiusza, dzięki której ta
powieść zaczyna przypominać baśń o Kopciuszku.
„Rzymskie
odcienie miłości” mają swoje dość wartkie tempo, na brak akcji też nie możemy
narzekać, a do tego serwują to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli humor, który jest
taką wisienką na torcie, dopełniającą całości. Napisana jest lekko, ale
niezwykle barwnie, a to powoduje, że czyta się ją szybko i z dużą przyjemnością, dzięki czemu jest idealną lekturą, nie tylko na lato, choć z pewnością na
nadmorskiej plaży, nad brzegiem jeziora czy w otoczeniu wysokich gór
najprzyjemniej oddać się tak wciągającej lekturze.
„Rzymskie
odcienie miłości" to książka bardzo starannie wydana, a jedynym, do czego tak
naprawdę mogłabym się przyczepić, jest okładka, a właściwie dziewczyna na niej
przedstawiona, gdyż wygląda na dużo starszą niż opisywana przez Magdalenę Walę
główna bohaterka. Całościowo grafika prezentuje się po prostu nieatrakcyjnie, a wiadomo, że często potencjalny czytelnik najpierw „kupuje” książkę oczami, więc
w morzu zalewających nas co i rusz nowości naprawdę łatwo przegapić taką
perełkę jak „Rzymskie odcienie miłości” Magdaleny Wali, tylko dlatego, że komuś się nie chciało popracować nad okładką.
Podsumowując - „Rzymskie odcienie
miłości” to powieść z gatunku tych, które czyta się jednym tchem, a Magdalena
Wala po raz kolejny udowodniła nam, że potrafi napisać naprawdę ciekawy i
nietuzinkowy romans historyczny. Do takich książek jak ta chętnie się wraca.
Liczę na to, że Magdalena Wala nie spocznie na laurach i że jeszcze nie raz
zaskoczy nas równie dobrymi powieściami jak ta. Z pełnym
przekonaniem polecam „Rzymskie odcienie miłości” - nie tylko fankom romansów.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Myślę że choć rzadko czytam polskich autorów to mnie zacheciłas i myślę że niedługo i ja będę śledzić losy Felicji dziękuję
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńRomans książkowy bardzo lubię ale historyczny już trochę mniej do tego ta okładka bardzo słaba jakbym miała się zdecydować na kupno książki tylko że względu na nią to bym nie kupiła. Ale recenzja mnie do niej przekonuje. Nie dość że czytamy książkę dla samej rozgrywki to jeszcze możemy sie dużo dowiedzieć o Rzymie. Jak do tej pory nie przeczytalabym tej książki tak teraz się nad tym poważnie zastanowie :)
OdpowiedzUsuńRzymskie... czekają w kolejce do przeczytania na mojej półce. Lubię te klimaty - romans osnuty woalem historii. Twoja recenzja upewnia mnie, że powinnam tę książkę przeczytać bez dalszego zwlekania. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuń