27 lipca 2017

Niepowtarzalna okazja! Wycieczka śladami starożytnego Rzymu wspólnie z Magdaleną Walą!

Czy historia miłosna osadzona w starożytnym Rzymie może jednocześnie z powodzeniem zapoznać czytelnika z ciekawostkami historycznymi?

~ * ~
Tytuł: Rzymskie odcienie miłości
Autor: Magdalena Wala
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: lipiec 2017
Liczba stron: 380
Ocena: 9/10 

Dziś wyjątkowo zacznę od wprowadzenia Was, Drodzy Czytelnicy, w fabułę. Wyobraźcie sobie starożytny Rzym, 70 lat przed naszą erą. Widzicie już? A zapierający dech w piersiach dwór jednego z możnych, na którym właśnie się znajdujecie? O, spójrzcie w prawo! Tam, za filarem stoi pewna dziewczyna – na imię jej Felicja. Właśnie została wyswatana za przystojnego Serwiusza…i wcale się z tego nie cieszy. Przecież jeszcze tyle przygód przed nią! Widzicie, jak bardzo prosi swoim spojrzeniem o ratunek? Ha, ale nie wiecie, że w jej głowie już rodzą się pomysły, jak uniknąć dzielenia łoża z innym mężczyzną i postawić na swoim. Dołączycie do Felicji? Pomożecie jej znaleźć najlepsze rozwiązanie? A może zachęcicie do dania szansy miłości?

„Rzymskie odcienie miłości” autorstwa Magdaleny Wali to powieść, na którą czekałam już od dawna. Miałam tego farta, że po raz pierwszy czytałam ją parę lat temu (dzięki uprzejmości autorki) i już wtedy wiedziałam, że warta jest wydania. Teraz, czytając ją ponownie, nie zmieniłam zdania - „Rzymskie odcienie miłości” to naprawdę dobry romans historyczny, który każda wielbicielka gatunku przeczytać powinna.

Jednak znajdziemy tu nie tylko romans, choć to właśnie wokół wątku miłosnego wszystko się tu kręci. Jest to przede wszystkim zabawna i niezwykle wciągająca komedia omyłek oraz wspaniałe źródło ogromnej ilości ciekawostek z życia starożytnego Rzymu i jego mieszkańców. Dzięki nim dowiemy się, jak wyglądała codzienność przedstawicieli różnych warstw społecznych i jak bardzo się ona różniła w zależności od urodzenia, statusu społecznego, a nawet płci.  Poznamy zwyczaje i tradycje wówczas panujące, obrzędy religijne, zasady prowadzenia domu, dziedziczenia majątków i obejmowania urzędów, w ten sposób rozsmakowując się w klimacie i urokach tamtego okresu.

Magdalena Wala przedstawiła nam to wszystko bardzo dokładnie i rzetelnie, pieczołowicie dopieszczając każdym najmniejszy nawet szczegół, ale nic dziwnego, skoro z wykształcenia jest historykiem. Widać, że autorka doskonale odnajduje się w romansie historycznym, a dzięki temu czytelnik odbywa niesamowicie wciągającą wędrówkę po tych niezwykle ciekawych czasach śledząc z zapartym tchem historię rodzącego się uczucia młodziutkiej i naiwnej Felicji oraz obytego już w świecie przystojnego Serwiusza.

Akcja powieści toczy się wartko, jest wciągająca, przemyślana i szczegółowo dopracowana, a postacie, które w niej spotkamy są różnorodne, doskonale nakreślone i wcale niejednoznaczne. Para głównych bohaterów już od pierwszej strony wzbudza pozytywne uczucia. Felicja, choć bardzo młoda (przypomnijmy, że ma zaledwie piętnaście lat) i naiwna, nie jest zahukaną sierotką, która pokornie schyli głowę i zniesie wszystko, co inni dla niej zaplanują. O nie, ona potrafi przeciwstawić się losowi, choć nie robi tego jawnie, ale podstępem próbuje postawić na swoim. A wyobraźnię ma naprawdę bujną, co sprawia, że nie sposób się nie uśmiechać, a chwilami naprawdę głośno zaśmiać, czytając o jej kolejnych pomysłach. Postać Serwiusza też została ciekawie skonstruowana, przez co nie sposób i jemu nie kibicować. Pragnie poślubić Felicję i to nawet bardzo, ponieważ dziewczyna oczarowała go od pierwszej chwili, kiedy tylko ją ujrzał, i kompletnie nic sobie nie robi z tego, że ona go nie chce. Uwielbiam tę parę, której uczucie rodzi się na naszych oczach, i to, że możemy obserwować, jak ich los splata się ze sobą coraz mocniej wraz z każdą przeczytaną stroną.

Postaci drugoplanowych jest wiele, ale każda z nich ma swój charakterek i dzięki temu nie zlewają się nam w jedną zamazaną całość. Autorka tak umiejętnie je wykreowała, że każda z nich dodaje smaczku tej historii i sprawia, że czytając, nie nudzimy się ani przez chwilę.
Na szczególną uwagę zasługuje Klodia – ambitna macocha Serwiusza, dzięki której ta powieść zaczyna przypominać baśń o Kopciuszku.

„Rzymskie odcienie miłości” mają swoje dość wartkie tempo, na brak akcji też nie możemy narzekać, a do tego serwują to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli humor, który jest taką wisienką na torcie, dopełniającą całości. Napisana jest lekko, ale niezwykle barwnie, a to powoduje, że czyta się ją szybko i z dużą przyjemnością, dzięki czemu jest idealną lekturą, nie tylko na lato, choć z pewnością na nadmorskiej plaży, nad brzegiem jeziora czy w otoczeniu wysokich gór najprzyjemniej oddać się tak wciągającej lekturze.  

„Rzymskie odcienie miłości" to książka bardzo starannie wydana, a jedynym, do czego tak naprawdę mogłabym się przyczepić, jest okładka, a właściwie dziewczyna na niej przedstawiona, gdyż wygląda na dużo starszą niż opisywana przez Magdalenę Walę główna bohaterka. Całościowo grafika prezentuje się po prostu nieatrakcyjnie, a wiadomo, że często potencjalny czytelnik najpierw „kupuje” książkę oczami, więc w morzu zalewających nas co i rusz nowości naprawdę łatwo przegapić taką perełkę jak „Rzymskie odcienie miłości” Magdaleny Wali, tylko dlatego, że komuś się nie chciało popracować nad okładką. 

Podsumowując - „Rzymskie odcienie miłości” to powieść z gatunku tych, które czyta się jednym tchem, a Magdalena Wala po raz kolejny udowodniła nam, że potrafi napisać naprawdę ciekawy i nietuzinkowy romans historyczny. Do takich książek jak ta chętnie się wraca. Liczę na to, że Magdalena Wala nie spocznie na laurach i że jeszcze nie raz zaskoczy nas równie dobrymi powieściami jak ta. Z pełnym przekonaniem polecam „Rzymskie odcienie miłości” - nie tylko fankom romansów.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

4 komentarze:

  1. Myślę że choć rzadko czytam polskich autorów to mnie zacheciłas i myślę że niedługo i ja będę śledzić losy Felicji dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Romans książkowy bardzo lubię ale historyczny już trochę mniej do tego ta okładka bardzo słaba jakbym miała się zdecydować na kupno książki tylko że względu na nią to bym nie kupiła. Ale recenzja mnie do niej przekonuje. Nie dość że czytamy książkę dla samej rozgrywki to jeszcze możemy sie dużo dowiedzieć o Rzymie. Jak do tej pory nie przeczytalabym tej książki tak teraz się nad tym poważnie zastanowie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzymskie... czekają w kolejce do przeczytania na mojej półce. Lubię te klimaty - romans osnuty woalem historii. Twoja recenzja upewnia mnie, że powinnam tę książkę przeczytać bez dalszego zwlekania. Dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.