05 kwietnia 2015

DUFF - Designated Ugly Fat Friend [Filmowo-PRZEDpremierowo]

4 dziewczyny (w tym kocia Chloe King i roztańczona Bella Thorne) i 1 facet, czyli licealne perypetie czas podkręcić! 
Ostatnio mam szczęście do pokazów przedpremierowych. Tym razem na seans prasowy wybrałam się dzięki Wydawnictwu Mira, które 8 kwietnia wydaje książkę będącą podstawą do filmu "The Duff - ta brzydka i gruba". Ekranizacja wchodzi do polskich kin 17 kwietnia, zaś ja już dziś mam odpowiedzi na pytania "kim jest DUFF?" i "czy warto poświęcać czas na przeżywanie liceum od nowa?".

~ * ~
Europejczycy znają amerykańskie licea pod kątem stereotypów. Jednym z najważniejszych jest podział na grupy takie jak mięśniaki, mózgowcy, cheerleaderki, geeki, popularni etc. Jakiś czas temu pojawiła się nowa kategoria: DUFF. W rozwinięciu - Designated Ugly Fat Friend, czyli Wybrana Brzydką i Grubą Przyjaciółką [w tłumaczeniu polskiego wydawcy "Ta brzydka i gruba"]. Każda grupa przyjaciół ma wśród siebie takiego DUFFa. Może nim być osoba, na której tle przyjaciele wyglądają lepiej albo ta, do której łatwiej dotrzeć - żeby mieć punkt zaczepienia w kontaktach z przyjaciółmi DUFFa. Do tej nowej grupy należy Bianka. Rzecz w tym, że niekoniecznie ma na to ochotę i po konfrontacji z sąsiadem, Wesleyem, który uświadamia ją w tej sprawie, postanawia ogarnąć rzeczywistość i zmienić kilka spraw.
Co zrobić po rozwodzie? Wyrzucić ubrania męża za okno, podpić trochę (i trochę więcej) i przejechać po nich kosiarką.
Poprawa humoru niegwarantowana.

Pomysł na napisanie "The Duff" autorka wzięła dosłownie ze szkolnego korytarza, gdy usłyszała w rozmowie rozwinięcie tego skrótu. Postanowiła powiadomić większą grupę o nowej etykietce. Nie znam celu, ale jeśli chciała ostrzec licealistów, to mogła niechcący przyczynić się do odwrotnego efektu. Jakimś trafem to, co wychodzi z filmu staje się mega popularne. 
Z drugiej strony nowa etykietka może w końcu wyjawić wiele ukrytych intencji wśród znajomych. Sama po filmie zdałam sobie sprawę, jak wielu z moich znajomych pełniło i pełni rolę tytułowego DUFFa. Gimnazjum, liceum, studia oraz prywatne kręgi towarzyskie - wszędzie znajdzie się co najmniej kilka osób idealnie pasujących do definicji. Może dzięki filmowi uda im się postawić i usunąć fałsz ze swojej codzienności. 

Poznajecie panią z prawej? Ja z początku nie wierzyłam, że to Bella Thorne z disnejowskiego serialu "Taniec rządzi".
Gra aktorska była na całkiem dobrym poziomie. Tytułowa Bianca [Mae Whitman] momentami denerwowała swoją naiwnością i przesadną emocjonalnością, ale w sumie nastolatki takie są. Też taka byłam i czasami wciąż jestem (powiedziała stara, bo dwudziestodwuletnia, studentka). A geeki chyba są takie tym bardziej, bo z jakiegoś powodu zgarnęły taką etykietkę. DUFF z kolei musi mieć chyba te cechy, bo w końcu nie wiedział do tej pory, że jest DUFFem. Jej partnerem w zbrodni - czy też w zmianie brzydkiego kaczątka w łabędzia - jest Wesley [Robbie Amell, znany z serialu Nickelodeonu]. Gość, który nie ma zbyt dużo w głowie poza zdobywaniem kolejnych panien i zachwycaniem się swoim wyglądem. Okej, może coś ma, bo w końcu sam ogarnia notatki Bianki, ale też z własnej, nieprzymuszonej woli przyznaje, że jest głupi i pod czaszką ma pusto. O, i rusza sutkami, by zaimponować dziewczynom. Jakby to amerykańscy licealiści ujęli - way to go, bro! Nie tylko Amell reprezentuje w "The Duff" telewizję dla dzieci i nastolatków. W roli złego charakteru - Madison - pojawiła się Bella Thorne, znana z serialowej produkcji Disney Channel. Przyznaję, nie poznałam jej na początku i nie wierzyłam, gdy Patrycja stwierdziła, że to ona. Dopiero po kilkunastu minutach byłam skłonna przyznać jej rację - rety, ludzie, jak Thorne się zmieniła od disnejowskich czasów! I jak dobrze zagrała! Dosłownie skradała sceny! Polubiłam ją w tej sukowatej postaci i chyba aż sięgnę po horror, w którym ma w tym roku wystąpić (a nie oglądam horrorów!). Pojawiła się też aktorka znana z serialowej ekranizacji książek Liz Braswell, Skyler Samuels. Dużo do roboty nie miała, ale wciąż podobała mi się bardziej niż główna bohaterka. Jakoś ją polubiłam po Chloe King, więc nie musiała nawet wywierać na mnie specjalnego wrażenia w roli Jess.

Jedyne, co ma do zaoferowania Wesley - średnia klata i ruszanie sutkami.
Do zobaczenia w trailerze na dole.
Wątek romansu wyszedł typowo dla młodzieżówek osadzonych w liceum, czyli przewidywalnie. I to do bólu. Każdy wie, że tak będzie po wstępnym zobaczeniu trailera, ale to serio aż raniło. I dlaczego w każdej amerykańskiej licealnej młodzieżówce musi być bal? "Zmierzch", "Love, Rosie", "Papierowe miasta", "Pamiętnik księżniczki" - to tylko kilka przykładów z tych bardziej znanych ekranizacji. Rozumiem, że to mus w serialach, bo czymś trzeba zapełnić 6 sezonów "Pamiętników wampirów" czy "Plotkary", ale w filmie? Dałoby się pominąć te 10 minut, serio.

Mina Whitman wyraża mój stosunek do romansu w tym filmie.
Sweet, but seriously? 
Tym, co mi się bardzo podobało, jest wpleciony wątek mobbingu i jego siły w dzisiejszej rzeczywistości. Wystarczy jedno zdjęcie, filmik czy nawet zwykły wpis na Facebooku, by z czyjegoś życia zrobić piekło. Nieraz było głośno, że docinki rówieśników doprowadziły do samobójstwa. Wiele ofiar mobbingu wpada w depresję, z której ciężko wyjść nawet z pomocą terapeuty, i traci zaufanie do otoczenia. Dobrze, że mówi się o tym w filmach dla młodzieży, ale szkoda, że przekaz ten jest zamaskowany historią brzydkiego kaczątka. Nawet jeśli chodzi o piękno wewnętrzne.

"The Duff" to poniekąd opowieść o walce z fałszem i siłą współczesnych mediów na tle niepokojącego zjawiska mobbingu, ale przede wszystkim jest to historia kolejnego brzydkiego kaczątka, które musi odkryć swoje wewnętrzne piękno i znaleźć miejsce na ziemi. Mimo przewidywalności i niedopracowanych wątków, dałabym filmowi ocenę dobrą w skali szkolnej. Blogowo otrzymuje 7. Polecam "The Duff" wszystkim grupom przyjaciół, osobom, które mają wrażenie odstawania od znajomych oraz wielbicielom licealnych młodzieżówek. Widzieliśmy już takie historie, ale tę ekranizację ogląda się z uśmiechem na ustach i bez chwili nudy. Chociaż czasami kopara opada z zażenowania.

Za zaproszenie na seans prasowy dziękuję Wydawnictwu Mira oraz firmie BestFilm.

22 komentarze:

  1. Z tym balem masz całkowitą rację, haha! Raczej obejrzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ żałuję, że nie mogłam się wybrać :( Muszę zobaczyć ten film, chyba nawet trochę się go obawiam, ale ciekawość jest silniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się trailer, a książkę widziałam w zapowiedziach, ale myślałam, że za bardzo młodzieżowa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałam zaproszenie na ten pokaz, jednak niestety nie mogłam się wybrać ;/ Po przeczytaniu Twojego posta żałuję jeszcze bardziej, że mnie tam nie było...

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, zrobiłam ten test i wyszedł mi Geek, fajnie! "Znasz się na kompie i na paru innych rzeczach dużo lepiej niż twoi kumple, ale jesteś już na takim levelu wtajemniczenia, że mówisz tak, że większość ludzi ze szkoły zupełnie nie czai, o co ci chodzi. Masz oryginalne poczucie humoru, ale twoje żarty ogarniają tylko nieliczni." To chyba przez tę opcję z książkami w odpowiedziach. :D A trailer mi się podoba! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz miałam geeka, a raz duffa :P Mało pocieszające.

      Usuń
  6. Oglądałam, jestem zadowolona, a po zobaczeniu kilku wywiadów z autorką książki zrozumiałam, że nie jest to tak pusta książka/ekranizacja, jak się wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, muszę poszukać jakichś wywiadów, nie wiedziałam, że są już dostępne, dzięki!

      Usuń
  7. Mnie wyszło, że jestem geek'em. Skoro ekranizację ogląda się z uśmiechem na ustach, to z chęcią do kina się wybiorę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też nie mogłam się wybrać na ten film i bardzo mi szkoda ;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Film na pewno nie znajduje się na mojej liście priorytetów, ale nie wykluczam, że kiedyś dam mu szansę :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że lubię sobie czasem obejrzeć filmy w klimacie "High school". Bywają miłym oderwaniem się od codziennych problemów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I DUFF właśnie takim filmem jest :) Mnie rozluźnił znakomicie :)

      Usuń
  11. Cóż, amerykańskie filmy dla nastolatek takie są i za to właśnie je uwielbiamy, ale ten wydaję mi się, że pod płąszczykiem naiwności porusza naprawde poważny problem :) może uda się jeszcze przeczytać książkę przed seansem:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem bardzo ciekawa tego filmu. Chociaż wolałabym najpierw przeczytać książkę :-) Uwielbiam tego typu komedie, a do tego ta obsada :-)

    biblioholiczka,blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie też wyszedł Geek :). Temat jest fajny bo takie szufladki i etykietki dotykają nas wszystkich a już szczególnie w liceum. Fajnie, że jest wątek prześladowania w mediach społecznościowych, niestety nie wszyscy sobie z tym radzą jak Bianka i takie historie kończą się często samobójstwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w gimnazjum, i w liceum. Jest to najbardziej popularne w amerykańskich liceach z tego, co słyszałam, ale przecież skoro przejmujemy modę ze Stanów...

      Usuń
  14. a ja słyszłam, ze to jeden z takich filmów, które są lekko podane, ale poruszja wazne tematy. nie pozstaje mi nic jak poczekac do 17 i samej sprawdzić. :)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.