31 października 2022

Krew w zamian za życie, czyli "Cesarstwo piasku" Tashy Suri


Cesarstwo piasku
to książka, po której po prostu wiedziałam, że będzie dobra. Nie wiem dlaczego. 

Nie wczytywałam się mocno w opis. Okładka mnie oczarowała, ale nie zbudowała oczekiwań wobec samej powieści. Nazwijcie to intuicją, trzecim okiem czy syndromem Coperfielda, ale wiedziałam. Czułam tę historię, zanim wpadła w moje ręce. I nie mogło być inaczej, skoro prowadziła ją tak genialna postać jak Mehr.

Mehr to młoda dziewczyna, która na przestrzeni powieści odkrywa swoją tożsamość i miejsce w świecie. Już weszła na tę drogę i śmiało kroczy nią do przodu. Pozwala miłości wygrać ze strachem. Staje oko w oko z koszmarami z krwi i kości, nie tracąc hartu ducha. Mimo wieku i początkowego zachowywania się poniekąd lekkomyślnie, z czasem okazuje się, że bez tej lekkomyślności nie mogłaby tak naprawdę odkryć własnego "ja". Jest postacią, którą młode czytelniczki mogą obrać za wzór (aczkolwiek lektura zdecydowanie nie nadaje się dla osób o słabych nerwach, bo troszkę krwi się tu przelewa). Łatwo wzbudza sympatię czytelnika już od pierwszych stron i sprawia, że kibicuje się jej niezależnie od tego, gdzie ją los na kartach poniesie.

Fabuła Cesarstwa piasku opiera się o świat stworzony ze snów bogów. Jego podstawą jest magia kryjąca się w tzw. sigilach oraz wspomnianych marzeniach sennych. Głównym wrogiem okazuje się ktoś pokroju przywódcy sekty, który swoimi przekonaniami oślepia oddanych mu służących. Niszczy to, co znane, działając dla własnych korzyści i nie dbając o prawdziwe konsekwencje, karmiąc popleczników bajkami wyssanymi z palca. Mehr staje z nim do walki i jest to starcie niezwykle inspirujące, szczególnie że u boku ma pewnego mężczyznę. Ich relacja również bardzo mi się spodobała, mimo że w pewnym momencie łatwo było przewidzieć wygląd finałowych scen tego tomu. Pięknie ukazana jest również potrzeba rodzinnych więzi i poczucie odpowiedzialności za bliskich. Mocno mogę się z tym utożsamić i tym bardziej dzięki temu zżyć z Mehr. Miałam czasem wrażenie, że wręcz dzielimy myśli. Generalnie rzecz biorąc, Tasha Suri stworzyła po prostu bohaterów, którzy mogliby być naszymi sąsiadami, kolegami czy partnerami, gdyby nie fantastyczne realia. Bohaterów, którzy wywołują w czytelniku emocje i zapadają w pamięci.

Mimo moich zachwytów, nie jest to powieść idealna. Nieraz można odnieść wrażenie, że coś jednak zabrnęło za daleko, lub po prostu poskarżyć się właśnie na wspomnianą wyżej przewidywalność. Mnie to jednak nie odebrało frajdy z czytania i mogę szczerze polecić lekturę. Wydanie papierowe jest do tego wprost obłędne i wspaniale ozdobi Wam książkowe regały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.