05 grudnia 2018

Kalendarz adwentowo-kulturalny 2018: dzień piąty!

Sielanka sielanką, ale zawsze znajdzie się czas na nerwy i wyrywanie sobie włosów z głowy. Ach, ta cudowna atmosfera świąteczna, prawda?
~ * ~


Dzisiaj będzie krótko i na temat: potrzebuję przerwy. Nie, nie od bloga - przecież dopiero wracam do regularnego pisania jak za starych dawnych czasów. No worries, jak to mówią za morzami, za górami.


Potrzebuję bowiem przerwy od dawania czegoś ludziom. Tak "w sam raz" na okres świąteczny. Oczywiście nie wliczam w to rodziny i bliskich, gdyż święta to czas, który chcę poświęcić im przede wszystkim. 
Chodzi mi - niestety - głównie o konkursy, które tak uwielbia(ła)m dla Was organizować. Minęły zaledwie 2 dni, odkąd ogłosiłam komplet wyników z tegorocznej edycji Konkursowego Czarnego Piątku, a już niemal wyrwałam sobie połowę włosów z głowy.
Tyle razy prosiłam przy tych wynikach, by wysyłać mi pełen zestaw danych, które są przetwarzane wyłącznie w celu wysyłki nagrody i zaraz potem będą usunięte. Prosiłam, by pisać mi listę zdobytych nagród, by wszystko szło sprawniej; aby wybierać formę wysyłki, byśmy mogli sprawnie ogarnąć zwrot kosztów wysyłki. W skrócie: aby po prostu szanować czas.

Zgadniecie, jakie wiadomości dostawałam? 

Cześć! Wygrałam u ciebie książkę. Masz adres xxx, czekam na przesyłkę, buziaczki.
Dzień dobry! Wygrałam książkę xxx, ale ja nie będę płacić za przesyłkę. Proszę wysłac tu: xxx.
Ja chcę odebrać w Łodzi. Nie zapłacę za książkę, bo mogę ją tu odebrać, a przecież od pani to max. godzinkę się jedzie. 
Nie chcę wysyłki kurierem ani paczkomatem. Prosze wysłać na poczcie listem zwykłym na moją odpowiedzialność.

O mojej reakcji na te wiadomości możecie poczytać skrótowo tutaj (post na wydarzeniu fejsbukowym). W skrócie jednak: wkurzyłam się.

Wiecie, mam ciężką sytuację w domu. Z pracą słabo, pensja niewielka, a z tych małych zarobków próbuję jakoś wspomóc rodziców. Odpuściłam taniec, gdyż po prostu nie starczało mi na niego pieniędzy. Nie mam pieniędzy na wyjścia towarzyskie - ostatnio co i rusz wspólne wypady z przyjacielem kończą się tym, że on coś stawia, gdyż moje pieniądze idą po prostu na jedzenie do domu i różne potrzebne rzeczy. Wierzcie mi, że to niszczy nerwy - niepewna praca i brak pieniędzy, które - stety, niestety - jednak to szczęście dają

Nie śpię dobrze, śnią mi się naprawdę okropne rzeczy, przez które budzę się zapłakana lub wystraszona i spanikowana, więc zaczęłam mniej sypiać - ze zwyczajnego strachu przed kolejną senną traumą. A to tylko kolejny wynik stresu i braku czasu na oddech.

Co Wy robicie w takich sytuacjach?

Wasza Nat.

1 komentarz:

  1. Niestety, czasami mam wrażenie, że to już są realia XXI wieku ;/ A wystarczyłoby przez chwilę pomyśleć, jaka to była wielka akcja. Napisanie dwóch zdań zajęłoby im... 15 sekund? Dla nich to nic, dla Was wielkie ułatwienie. Cóż... w dzisiejszych czasach chyba łatwiej być roszczeniowym (nie tylko w kwestii takich konkursów).
    Co do problemów... na to chyba nie ma złotego środka. Trzeba to po prostu przetrwać. Kiedy mnie coś stresowało bądź martwiło, nie raz słyszałam "Wrzuć na luz, bo w końcu się wykończysz". Takie teksty denerwują, wiem o tym. W pewnym momencie jednak pomyślałam: "Kurczę, jest w tym jednak trochę racji". Wiesz co mi pomogło? Zadbałam o głupie pół godziny w ciągu dnia - tylko dla siebie. W ciepłe dni to był spacer w "towarzystwie" ulubionej muzyki, w te chłodniejsze chwila z książką. I jeszcze jedno, niech Ci nigdy nie przyjdzie odwracać się od przyjaciół. Oni nie pomagają Ci dlatego, że czują się niezręcznie, żeby Ci odmówić, ale z troski, bo jesteś dla nich kimś naprawdę ważnym. Prawdziwi przyjaciele nie są tylko wtedy, kiedy wszystko pięknie się układa :)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.