28 lutego 2016

Bo czasem nie potrzeba słów...
"Bez słów" Mii Sheridan [przedpremierowo]


Czasami słowa nie są potrzebne, by wyrazić to, co leży nam na sercu. Powieść "Bez słów" Mii Sheridan jest idealnym przykładem, jak można znaleźć bratnią duszę, porozumiewając się bez słów.
~ * ~


Tytuł: Bez słów
Tytuł oryginalny: Archer's Voice
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 13 kwietnia 2016
Liczba stron: 384
Natalia - ocena: 9/10

Każdy z nas zna historie, które wzruszają do granic. Historie, które rozdzierają serce na kawałeczki. Dziś chcę Wam przedstawić kolejną historię do kolekcji. Historię napisaną przez Mię Sheridan. Historię, która nie pozwoli Wam o sobie zapomnieć. Historię, do której opisania trudno mi znaleźć słowa

Bree Prescott postanawia uciec od demonów przeszłości i zmienić miejsce zamieszkania. Gdy przyjeżdża do Pelion, pragnie jedynie odpocząć i znaleźć spokój. Z psią towarzyszką wprowadza się do niewielkiego domku. Pewnego dnia poznaje tajemniczego chłopaka. Pomaga jej pozbierać zakupy, które wysypały się z siatki na ziemię i znika bez słowa. Po szybkim przepytaniu kilku mieszkańców dziewczyna dowiaduje się, że to Archer Hale - chłopak, który przeżył niejedną tragedię i odizolował się kompletnie od miejscowych. Czy Bree uda się dotrzeć do jego serca? Czy można pokochać bez pomocy słów?

"Bez słów" jest powieścią, której zapowiedź wywołała ogromne poruszenie wśród polskich czytelników. Wiele kobiet wyczekuje poznania Archera Hale'a - niewątpliwie część z nich kusi to niesamowite ciało przedstawione na okładce. Aż chciałoby się schrupać faceta ze zdjęcia, nie? Wierzcie mi, że samego Archera również. A ja jestem tu dziś właśnie po to, by zaostrzyć Wasz apetyt.

Historia przedstawia młodego mężczyznę, który kompletnie wycofał się ze społeczeństwa. Żyje samotnie, na odludziu, z dala od innych. Walczy z przeszłością, z którą ciężko mu się pogodzić. Ukrywa się przed całym miastem w obawie przez ponownym zranieniem. Aż poznaje ją. Dziewczynę, która wywraca cały jego świat do góry nogami. Tę, która pokazuje mu lepsze jutro. Tę, która może ocalić jego. Tę, której on sam może zapewnić ocalenie.

Jest i ona. Dziewczyna, która ucieka z miasta, które kojarzy jej się tylko z bezgranicznym bólem. Dziewczyna, która pragnie wyłączyć uczucia i pozbyć się wspomnień. Dziewczyna, która pragnie poczucia bezpieczeństwa, którego brakuje jej od miesięcy. Wraz z ucieczką próbuje rozpocząć nowe życie. I wtedy poznaje jego. Chłopaka, który odmienia jej codzienność. Tego, który może pomóc jej pokonać demony przeszłości. Tego, któremu ona jest potrzebna do oddychania.

Lektura "Bez słów" wiąże się z toną emocji. Uważajcie, można w nich dosłownie utonąć. Moje serce było jak Titanic. Gdy poznałam Archera, zderzyłam się z górą lodową. Z każdą kolejną stroną tonęłam, by w końcu cudem znaleźć się na szalupie. Jednak i ta zaczęła w pewnym momencie przeciekać, a moja rozpacz rosła. 
Mia Sheridan jest bez wątpienia mistrzynią sterowania emocjami czytelnika. Gdy chciała, to wybuchałam śmiechem. Gdy machnęła piórem, to płakałam. Gdy wysłała Bree do Archera, to chciałam stanąć na przodzie Titanica i krzyknąć, że jestem królową świata. Gdy zbliżałam się do zakończenia książki, moje serce dosłownie się zatrzymało. Po prostu wdzierała się w moje serce z każdym kolejnym słowem.

"Bez słów" skrada duszę. Wdziera się w nią, oczarowuje, a gdy stracicie czujność, rozbija serce na kawałki. Sprawia, że czujecie się zagubieni, chcecie płakać, śmiać się, wzruszać, skakać z klifu. Toniecie wraz z bohaterami, pogrążacie się w ich historii i nie umiecie odpuścić lektury. 
Jeśli więc lubicie być zasypywani emocjami, "Bez słów" jest dla Was. Jeśli nie lubicie - i tak sięgnijcie. Książka niesie ze sobą niesamowite wartości. Z pewnością fani twórczości Colleen Hoover, Katji Millay czy Gayle Forman nie będą zawiedzeni.

Recenzja powstała w ramach specjalnego przedpremierowego book touru organizowanego przed Wydawnictwo Otwarte i Książkowe Kocha, Nie Kocha.
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz do recenzji.

31 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy będę chciała skoczyć z klifu, ale nie zdziwię się, jak ogarnie mnie naprzemienny płacz ze śmiechem. Tę lekturę chcę przeczytać z pewnością. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten skok z klifu to był taki przysłowiowy, wiesz, z rozpaczy :)

      Usuń
  2. Czuję, że za tę książkę oddałabym nawet mój tajny zapas czekolady...
    Rany jak tu wytrzymać do kwietnia??
    Chyba nie dam rady. ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że po prostu ten tajny zapas zjesz dla pocieszenia :D

      Usuń
  3. Po takiej recenzji na pewno po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie mnie nie interesowała przez swoją okładkę (tani erotyk? romansidło z paranormalem w tle?), ale twoja recenzja sprawila, że na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, nie, nie, ani trochę paranormalnego romansu nie ma. Typowe New Adult :)

      Usuń
  5. Zapowiada się świetnie... Z przyjemnością poznam tę historię. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż :) Niby historia jakich wiele,o demonach z przeszłości, ucieczce przed nimi itd, a jednak niesamowicie mnie zaintrygowala :) A zatem jej premierę będę miała na uwadze :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, Ty naprawdę powinnaś się spalić w piekle za to, że tak kusisz ludzi! Napisałaś przepiękną recenzję i kupiłaś mnie w 100%! Dobrze wiesz, że uwielbiam takie książki... A ta sprawia wrażenie pisanej z myślą o mnie. Nie wytrzymam, no nie wytrzymam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jestem okropna, wiem :P Ale nie jest mi przykro.

      Usuń
  8. O jejku... Nawet nie wiesz, jak bardzo zaostrzyłaś mój apetyt! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedobra jesteś! Narobiłaś mi takiego smaka na tę książkę, że to głowa mała! :D
    A pfff!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie zostało dużo czasu do premiery :)

      Usuń
  10. Kupiłabym nawet jedynie ze względu na okładkę XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepięknie opisałaś tę książkę, aż więcej słów nie potrzeba. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś! Ja czytałam tę książkę gdzieś w październiku czy listopadzie i byłam nią tak bardzo oczarowana, że miałam ochotę wybuchnąć płaczem kiedy ją skończyłam. Nagle niedawno taka niespodzianka - książka wydana u nas. Koniecznie muszę ją mieć na półce i za jakiś czas znowu rozkoszować się jej treścią. Dodatkowo uważam, że okładka jest dużo, dużo ładniejsza niż ta w oryginale, co się rzadko zdarza. Mam nadzieję, że inne książki autorki również zobaczymy wydane u nas, bo bardzo chcę poznać jej historie. I masz racje, dla fanów Colleen Hoover ''Bez słów'' pochłonie ich w całości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nasza okładka jest ładniejsza :) Przyciąga wzrok i uwodzi, zanim w ogóle poznamy Archera ;)

      Usuń
  12. Strasznie to wszystko brzmi schematycznie. Nowe miejsce zamieszkania. Dwójka ludzi, którzy mierzą z demonami przeszłości. Ale skoro piszesz, że to w tym wypadku zdaje egzamin i jest przegenialne to może przekonam się na własnej skórze, czy Archer rzeczywiście jest taki mega i w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jest trochę schematu, ale wierz mi, że jak poznasz bohaterów, to zauważysz, że to nie to, co zwykle. Tym razem to ona jest tą silną stroną związku.

      Usuń
  13. Choć okładka jest tragiczna to zachęciłaś mnie do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę świetna recenzja! Zachęciłaś mnie zdecydowanie ;)
    Tak przy okazji zapraszam w wolnej chwili do siebie do Krainaksiazkazwana ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam tego rodzaju powieści, które poruszają i wywołują tyle emocji. Od niedawna czytam Twojego bloga i do tej pory ani razu się nie zawiodłam na polecanych przez Ciebie książkach, tak więc dzięki Twojej recenzji z pewnością "Bez słów" znajdzie się w mojej biblioteczce. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, pięknie dziękuję za miłe słowa. Bardzo mi miło :)

      Usuń
  16. Mimo że zawsze mam po takich książkach kaca (którego z jednej strony uwielbiam, a z drugiej nienawidzę), to z pewnością sięgnę po tę powieść, czuję, że nie będę żałować :)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.