10 marca 2016

Prawda o kuchni francuskiej:
"Sekrety francuskiej kuchareczki" Marie-Morgane Le Moël


Dziś łagodnie wejdziemy w tematykę kulinarną. Zanim napiszę Wam kilka słów o ciekawych książkach z przepisami, pragnę przedstawić Wam "Sekrety francuskiej kuchareczki". Pytanie tylko, czy będzie to zachęta, czy przestroga.

~*~


Tytuł: Sekrety francuskiej kuchareczki
Tytuł oryginalny: Secrets of A Lazy French Cook
Autor: Marie-Morgane Le Moel
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: luty 2016
Liczba stron: 352
Natalia - ocena: 4/10

„Sekrety francuskiej kuchareczki” to opowieść snuta przez pewną Francuzkę, której na każdym etapie życia towarzyszą różne ciekawe potrawy. One ją inspirują, w gorszych chwilach pocieszają i podnoszą na duchu, ale też wieńczą jej osiągnięcia. Jednak nie można uznać tej powieści jedynie za przewodnik po świecie kulinarnym - jest to również przewodnik turystyczny, który oprowadzi nas po Francji, Australii i Kanadzie oraz ukaże, jak się tam żyje, co jada i czym popija. 

- Ale czy ten przewodnik jest ciekawy? – zapytacie zapewne.

I z odpowiedzią na to będę miała duży problem, bo „Sekrety francuskiej kuchareczki” to książka dość specyficzna i nierówna. Są momenty, kiedy można usnąć z nudów, a są i te bardziej wciągające. Te bardziej nużące to głównie dzieciństwo głównej bohaterki i opisy jej zabaw z bratem bliźniakiem Pierrem oraz starszą siostrą Anne ,- są mało ciekawe i, jak dla mnie jest ich za dużo. Jednocześnie fajnie jest poczytać o pysznych potrawach, jakie ich mama przygotowywała, by świętować ich sukcesy i osłodzić gorycz porażek. W przyszłości, już jako dorosła kobieta, Marie będzie wracała wspomnieniami do tych chwil i nie raz chętnie skorzysta z maminych przepisów na te pyszności. Sama dzięki tym opisom nabrałam ochoty na wiele potraw.
Akcja nabiera tempa i staje się ciekawsza, gdy Marie dorasta, wychodzi za mąż i wyjeżdża z mężem do dalekiej Australii. I tam przekonuje się, że nawet będąc tak daleko od domu i Francji można sobie stworzyć swoją małą ojczyznę, przygotowując ulubione dania. 

Książka zawiera 23 rozdziały i każdy z nich uwieńczony jest przepisem, a każdy przepis poprzedzony został interesującą historyjką z życia głównej bohaterki i jej bliskich. Zdecydowanie uważam to za ciekawy i oryginalny zabieg i ogromny plus powieści.

Nie umiem jednak jednoznacznie stwierdzić, czy ta książka mi się podobała. Z pewnością znalazłam w niej więcej wad niż zalet. Mimo dobrego pomysłu i ciekawych anegdot, czegoś mi w niej brakowało. Nie umiem nawet wskazać, czego konkretnie, po prostu nie urzekła mnie i już. 
Gwoli sprawiedliwości muszę przyznać, że książki o jedzeniu i na temat jedzenia to kompletnie nie moja bajka, więc może dlatego nie jestem w stanie dostrzec jej zalet. Po opisie spodziewałam się czegoś innego, stąd część rozczarowania z niedopasowanej do moich preferencji tematyki.

Nie udało mi się polubić głównej bohaterki - okropnie mnie denerwowało to jej czepianie się wszystkiego, co nie francuskie. Miałam wrażenie, że ona ciągle tylko narzeka i narzeka. Nikt nie lubi takich osób. 

Nie spodobała mi się również okładka - jest kompletnie nijaka. W księgarni przeszłabym obok niej i nawet bym jej nie zauważyła.
Językowi nie mam nic do zarzucenia, ale też nie zauważyłam nic wartego większej uwagi.

„Sekrety francuskiej kuchareczki” to książka głównie dla tych, którzy lubią gotować, lubią rozmawiać o jedzeniu i lubują się w poznawaniu nowych smaków. Jest ona książką kucharską, pamiętnikiem i przewodnikiem turystycznym jednocześnie. Jeśli lubisz takie klimaty, to ta powieść jest jak najbardziej dla ciebie. Opis niestety zasugerował mi coś innego.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!

9 komentarzy:

  1. Książka nie dla mnie, lubię gotować, ale wolę inną literaturę. :)
    Fajna recenzja!
    Buziaki! :*
    StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również niedawno czytałam książkę z przepisami w tle,a mianowicie "Pudełko z przepisami" i była tak straszna,tak źle napisana,że aż brak mi słów...
    O recenzowanej przez Ciebie książce jak dotąd czytałam same pozytywne opinie,więc dobrze czasem poznać nieco inne spojrzenie na nią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka zdecydowanie przyciąga mój wzrok i z czymś mi się kojarzy, ale nie mogę przypomnieć sobie z czym. Książka nie leży zupełnie w moich klimatach, więc nie zdecyduję się jej przeczytanie. Muszę przyznać, że pierwszy raz spotykam się z dość negatywną recenzją tej książki, co też mnie bardzo zadziwiło i zaciekawiło.

    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka jest na mojej liście lektur obowiązkowych :) od kiedy nie chodzę do szkoły to sama sobie tworzę takie zestawienie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię typowych książek kucharskich. Cieszę się na takie właśnie książki, jak ta, gdzie obok przepisów można jeszcze o czymś innym poczytać. Zdecydowanie to lektura dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcześniej nie miałam takiego wyobrażenia o tej pozycji, nie sądziłam, że można traktować ją jak książkę kucharską. Może kiedyś zerknę, bo gotować bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem dlaczego, ale skojarzyła mi się ta książka z książką "Dzień miodu", która zdecydowanie nie była dla mnie i nie dałam rady jej dokończyć. Po tą na razie też nie sięgnę, ale może kiedyś ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam nosa nie decydują cię na lekturę tej książki. Jakoś ta tematyka francuskich książek nigdy do mnie nie trafiała.

    OdpowiedzUsuń
  9. O książce słyszałam co nieco i myślę, że to nie dla mnie. Jednak sam pomysł, że tekst przeplata się z przepisami jest mega ciekawy. Można poeksperymentować :)
    Pozdrawiam,
    Isabelle West

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.