03 maja 2016

Uważaj, co podpisujesz
- "Konsekwencje pożądania" Aleathy Roming


Mam dla Was kolejną perełkę. Tym razem jest to thriller erotyczny, reklamowany Greyem...niemniej nie zawierający ani jednej sceny seksu. Zainteresowani?
~ * ~


Tytuł: Konsekwencje pożądania
Tytuł oryginalny: Consequences
Autor: Aleatha Roming
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: marzec 2016
Natalia - ocena: 8/10

Od kilku lat polski rynek tonie w literaturze erotycznej. Większość reklamowana jest porównaniami do bestsellerowej trylogii E.L. James o Christianie Greyu - najczęściej pozycje te okazują się być lepiej napisane, ale jednocześnie zawierają mniej fabuły niż słynny erotyk i nudne sceny łóżkowe. Dziś chcę Wam przedstawić książkę, która teoretycznie promowana jest jako erotyk, w praktyce jednak okazała się thrillerem z pikantniejszymi elementami, jednak bez ani jednej sceny łóżkowej.

Claire Nichols doznaje szoku, gdy budzi się w obcym miejscu. Nie wie, co się stało i jak się tu znalazła ani nie pamięta wydarzeń sprzed zaśnięcia. Gdy do jej zamkniętego na cztery spusty apartamentu wchodzi elegancko ubrany mężczyzna, twierdzący, że podpisała umowę, według której ma spełniać każdą jego zachciankę, a on w zamian spłaci jej gigantyczne długi, doznaje szoku. Szybko okazuje się, że mężczyzna nie znosi sprzeciwu, a wszelkie jego oznaki brutalnie tłumi w zarodku. Czy Claire pozna prawdę, jak doszło do zawarcia "umowy"? Skąd Anthony Rawlings ją zna? I w końcu czy kobieta da radę nie zwariować, spełniając jego wymogi?

Coraz częściej w powieściach opowiadających o relacjach damsko-męskich poruszany jest syndrom sztokholmski. W końcu mamy do czynienia z silnym autorytarnym mężczyzną, który porywa kobietę i zmusza ją do różnych czynności, zazwyczaj o podłożu seksualnym. Nie inaczej jest w przypadku "Konsekwencji pożądania". Niemniej w historii chodzi o coś znacznie więcej niż objęcie kontroli nad drugą osobą. Nie zdradzę jednak nic na ten temat - wystarczającą wskazówką są dwa rodzaje rozdziałów. Jedne opisują perspektywę Claire i przedstawiają jej codzienność w nowych wymagających warunkach, zaś w drugich możemy bliżej poznać małego Anthony'ego i wydarzenia, które zbudowały jego charakter.

Anthony jest mężczyzną władczym, lubiącym sprawować kontrolę nad otoczeniem i każdym elementem swojego życia. Autorka zadbała o dość wiarygodne zbudowanie jego profilu psychologicznego, który możemy zrozumieć dzięki wspomnianym rozdziałom opisującym jego dzieciństwo. Niemniej ani razu nie udało mu się wzbudzić mojej sympatii, stanowi typ postaci, którą łatwo nienawidzić.

Dla odmiany Claire budziła we mnie mieszane odczucia. Zadzierała wtedy, gdy nie powinna, a siedziała cicho, kiedy można było coś zdziałać. Okazała się również niesamowicie naiwna. Wiem, że to również element syndromu sztokholmskiego - wiara (w tym przypadku dość bezpodstawna) w to, że może coś się zmieni, że uda się przełamać mury obronne, które wzniósł wokół siebie porywacz. Niemniej nie mogę powiedzieć, że jej nie polubiłam - było wręcz przeciwnie. Chciałam, by udało jej się wrócić do normalnego życia i poczucia bezpieczeństwa, co z kolei powodowało, że negowałam wiele decyzji, które podejmowała jakby bez jakiejkolwiek logiki.

Cieszę się, że wydawnictwo zachowało oryginalną okładkę, gdyż zawiera w sobie magiczny pojedynczy element puzzli, mający w tej historii niezwykle ważne znaczenie pod kątem motywacji miliardera. Niemniej nie cieszy mnie już zmiana tytułu. Rozumiem dylemat wydawcy, jako że oryginalnie tytuł znaczy po prostu "Konsekwencje" i brzmi zwyczajnie nudno. Jednak tworzenie z niego "Konsekwencji pożądania" i insynuowanie czytelnikowi, że historia ma coś więcej wspólnego z literaturą erotyczną niż w rzeczywistości - pamiętajcie o braku scen łóżkowych - jest zwyczajnie nie fair.

Skupiłam się powyżej głównie na minusach powieści, gdyż te rzucają się w oczy znacznie bardziej niż wszelkie zalety, co nie znaczy jednak, że książka jest zła. Szczerze przyznaję jej 8 na 10 gwiazdek, gdyż historia opisana przez Aleathę Roming naprawdę wkręca i sprawia, że chcemy poznać, jak całość się zakończy. Ja popełniłam ogromny błąd i na około sto stron przed końcem zajrzałam na ostatnią stronę, chociaż nigdy tego nie robię - jeśli lubicie przedwcześnie sprawdzać zakończenie, tym razem sobie odpuśćcie. Pozwólcie sobie na większy element zaskoczenia.

Z czystym sumieniem polecam książkę osobom, które lubią czytać o syndromie sztokholmskim, jednak bez ogromnej brutalności fizycznej wobec którejkolwiek ze stron. Jeśli nie lubicie scen łóżkowych, ta książka jest dla Was. Jeśli szukacie ciekawego thrillera o relacjach damsko-męskich, dajcie szanse "Konsekwencjom pożądania". Być może historia zafascynuje Was równie mocno jak mnie.

Recenzja została opublikowana na portalu Duże Ka.
Za egzemplarz dziękuję portalowi i wydawnictwu Pascal.

11 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze książki o syndromie sztokholmskim więc chętnie po taką sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poleciła mi tę książkę bardzo zaufana osoba, ale recenzje, które czytałam nie były zbyt entuzjastyczne. Cieszę się, że Ty oceniasz książkę dobrze, bo daje mi to nadzieję, że jednak mi może się spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Totalnie rozczarowała mnie ta książka, więc po kolejne tomy z pewnością nie sięgnę. Umęczyłam się strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedys się skuszę, jednakże jak narazie do mnie nie przemawia, chociaż Grey za mną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze nie czytałam tej książki, ale zdążyłam już o niej podsłuchać kilka opinii, wydaje mi się, że książka może mi się spodobać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że kiedyś na pewno sięgnę po tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć :) Zapraszam do mnie:

    http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Z romansami i eortykami niezbyt się lubimy, ale skoro mówisz, że jest to bardziej thriller, to z chęcią sięgnę po tę książkę, zwłaszcza, że wspomniałaś też o syndromie sztokholmskim ;)
    Pozdrawiam, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam o tej książce sporo jeszcze na długo przed wydaniem jej u nas. Jedni pisali, że jest super. Drudzy, że niesamowicie męczą opisy przyrody czy innych zbędnych rzeczy. Ja bardzo chcę ją przeczytać, ale jak to bywa z trylogiami - dopiero po wydaniu ostatniego tomu. Już raz zrobiłam błąd czytając ''Dotyk ciemności'' - cieszyłam się na dalszą cześć historii a jak już wydali, do tej pory się za nią nie wzięłam, bo zwyczajnie pomieszał mi się pierwszy tom z innymi książkami i nie wiele pamiętam a czytać od początku nie mam póki co ochoty. Wracając do Konsekwencji - właśnie dlatego na razie odpuszczam czytanie, bo za nim wyjdzie ostatni tom, to podejrzewam minie trochę czasu. Podobno w drugiej części bohatera się z każdą stroną, na przemian kocha i nienawidzi. Ile w tym prawdy, nie wiem, ale mogę sobie wyobrazić, że tak będzie ze mną.
    Nic mnie bardziej nie denerwuje jak - tak jak napisałaś - promowanie każdego erotyka Greyem. No ludzie ileż można.. na dosłownie każdym erotyku znajduje się wzmianka o Greyu. Nawet tutaj a piszesz, że to bardziej thriller. Dodatkowo wydawnictwa tracą czytelników przez ten dopisek. Ja na przykład nie zwracam na to uwagi, ale ile jest przeciwników Greya? Więc ile przeciwników zrezygnowała już z czytania i zakupu książek przez jeden głupi dopisek? Myślę, że sporo. Mam nadzieję, że niedługo skończy się w Polsce promowanie każdego erotyku Greyem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie po nią sięgnę, ponieważ lubię, kiedy poruszany jest syndrom sztokholmski. Podoba mi się też okładka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie po nią sięgnę, ponieważ lubię, kiedy poruszany jest syndrom sztokholmski. Podoba mi się też okładka.

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.