04 września 2017

"Chłopak, który chciał zacząć od nowa",
czyli nie oceniaj książki po autorze


Ach, Kirsty Moseley, coś Ty najlepszego zrobiła?


~ * ~

Tytuł: Chłopak, który chciał zacząć od nowa
Tytuł oryginalny: Fighting To Be Free
Seria: Chłopak, który chciał zacząć od nowa #1
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: HarperCollins
Data wydania: luty 2017
Liczba stron: 384
Ocena: 4/10

Twórczość Kirsty Moseley należy do tych, o których wiem, że nigdy nie zgadnę, czego mogę się spodziewać po fabule. Przy „Chłopaku, który zakładał się do mnie przez okno” (do bohaterki oczywiście, wyrzućcie te zbereźne myśli z głów!) wprawiła mnie w pozytywne zaskoczenie, gdyż mimo przesłodzenia historii Amber i Liama, kompletnie mnie nimi zauroczyła. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku jej kolejnej książki na polskim rynku, czyli „Chłopaku, który chciał zacząć od nowa” – pierwszym tomie o Ellie i Jamiem.

Nocny klub. Młoda Ellie chce zapomnieć o byłym chłopaku i otworzyć nowy rozdział w życiu. Niespodziewanie spotyka Jamie’ego, któremu nie potrafi się oprzeć mimo silnego postanowienia, że potrzebuje nieco wolności. Nie wie jednak, że chłopak związany jest z kryminalnym półświatkiem, który nie daje o sobie zapomnieć.
Czy gdy mroczna tajemnica wyjdzie na jaw, uda im się ochronić miłość?

Czasami jeden wieczór potrafi zmienić całe życie… Oklepane, nie? Cóż, tutaj mamy kolejny przykład tego, jak bardzo takie zużyte i wykorzystane sposoby na poznanie dwójki ludzi mogą zepsuć książkę. Ileż razy czytałam już o dwójce ludzi, którzy poznali się w klubie i z miejsca zakochiwali w sobie. Myśleli, że niby to tylko pożądanie, niby zwykła zachcianka, a potem nagle PUFF, wielka miłość, jakiej nigdy nie widział świat. I o ile tak rozpoczętą relację można dobrze poprowadzić i stworzyć z niej coś oryginalnego, o tyle Kirsty Moseley to nie wyszło.

W skrócie, ponieważ po lekturze tej historii nie zostało mi dość nerwów i cierpliwości, by specjalnie się o niej rozpisywać i nie puścić przy tym wiązanki bluzgów – bohaterowie są mdli i kompletnie nie myślą o konsekwencjach swoich czynów. Robią coś, a potem zastanawiają się, co najlepszego uczynili, skoro teraz grozi im to, siamto i owamto. Tutaj swoją rolę odgrywa też ekipa ze wspomnianego kryminalnego półświatka. Nic oryginalnego, ot, co chwila opis, jak ktoś zwinął samochód (oczywiście Jamie robi to po mistrzowsku), pobił kogoś czy wymusił spłatę długu. Znajdziecie tu w sumie niemal wszystko, co nielegalne. Autorka najwyraźniej nie umiała zdecydować, w którą dziedzinę chce swoich bohaterów puścić, więc zmieszała wszystkie. Kto jej zabroni…

Ellie nie jest lepsza od Jamiego. W końcu kocha go jak szalona i seks z nim jest wprost niebiański, ale przy pierwszej okazji wskakuje byłemu do auta i tym samym daje mamie – największemu kibicowi jej poprzedniego związku – idealną podstawę do dalszego uprzykrzania jej życia. A tata bohaterki to w ogóle taka wystraszona flądra, której ciężko stanowczo sprzeciwić się żonie.

Styl autorki pozostaje podobny jak przy „Chłopaku, który zakładał się do mnie przez okno”, niemniej tu coś się popsuło. Tamta historia, mimo swojej naiwności, naprawdę mnie urzekła. Tę uważam za nieporozumienie, przez które ciężko było mi przebrnąć. A szkoda. Naprawdę szkoda. Do dziś na polskim rynku ukazało się kilka kolejnych powieści Kirsty Moseley, ale po istnych męczarniach podczas lektury „Chłopaka, który chciał zacząć od nowa” raczej za szybko po żadną z nich nie sięgnę.

Recenzja została opublikowana na portalu DużeKa.

6 komentarzy:

  1. Całe szczęście, że jednak tej książki nie kupiłam. Na półce wciąż stoi "chłopak, który zakradał sie do mnie przez okno" i stwierdziłam, że jeśli okaże się dobry to "chłopaka, który chciał zacząć od nowa" biorę w ciemno. Na szczęście są blogi, które ratują mój budzet, więc po kolejnej słabej recenzji już raczej po tę książkę nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety chociaż w niektórych przypadkach może i na szczęście nie kupuje ostatnio książek dlatego też nie czytam zbytnio nowości. Z Kirsty Moseley nie miałam do czynienia ale po recenzji jestem chetna tylko na "chłopaka który zakradł się przez okno" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie czeka na półce i teraz zastanawiam się czytać czy nie?😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że jeszcze nie kupiłam tej książki ! Widzę, że zawiodła wiele osób. Niestety jeszcze nie miałam okazji poznać twórczość autorki, ale chyba nie mam czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze dobrze ze jednak rozmyślilam sie i nie kupialm jej

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech... Mam wrażenie, że książka, którą bardzo chciałam przeczytać nie jest niczym szczególnym i raczej mnie rozczaruje zamiast zachwycić. Ale, ponieważ mam ją na półce, przeczytam, by porównać swoje spostrzeżenia z Twoją opinią, bo chociaż jej ufam, to wolę przekonać się na własnej skórze...

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.