10 lipca 2025

Czy można mieć kaca książkowego po romansie?

Czyli o tym, co robić, jak książka o miłości przyprawi Cię o nieprzespane noce.

Nie wiem, jak Ty, ale ja po niektórych książkach czuję się... dziwnie pusta. Emocjonalnie rozjechana jak po weekendzie na festiwalu, tylko bez błota na butach. Szczególnie, jeśli była to historia, która wciągnęła mnie bez pytania, rozkochała w sobie, a potem zostawiła – bez słowa, bez kontynuacji, bez planów na przyszłość. Kac książkowy? Owszem. I nie mam tu na myśli zmęczenia literkami, tylko to przykre uczucie, że nic już nigdy nie będzie takie samo.

Zwłaszcza po romansie.

Bo wiadomo – przy innych gatunkach człowiek może sobie tłumaczyć, że to tylko polityczne intrygi, że wojna się skończyła, że morderca został złapany. Ale po romansie? Po dobrym romansie? Człowiek emocjonalnie inwestuje. Kibicuje, wzdycha, złości się, wierzy w tę wielką miłość i w to, że ona wszystko pokona.  A potem nagle książka się kończy, ostatnia strona przewrócona... i co dalej?


Etap 1: Zaprzeczenie

„To niemożliwe, że to już koniec.”

Przecież dopiero co oni się pocałowali. Dopiero co przestali się nienawidzić i zaczęli kochać. Jak to możliwe, że to wszystko – ten cały dramat, te napięcia, te cudowne dialogi – zamknęły się w jednej książce? Wchodzi się więc na Lubimczytać lub Goodreads, szuka kontynuacji, googluje, czy autorka nie planuje spin-offa o przyjacielu bohatera. Spoiler: najczęściej nie planuje. I wtedy zaczyna się...


Etap 2: Żałoba

Serio. Żałoba po bohaterach, którzy zasługiwali na więcej. Na jeszcze jeden poranek razem. Na wesele z potwornie kiczowatą oprawą. Na dramatyczne kłótnie o wyjazd za granicę. Ale książka już się skończyła, a Ty siedzisz z pustką w środku, jakby ktoś Ci wyrwał ulubiony kocyk. I co teraz? Sięgasz po kolejną książkę? Tylko że… żadna nie smakuje tak samo.


Etap 3: Próby zapomnienia

Część z nas rzuca się na coś zupełnie innego – może thriller? Może poradnik o uprawie kaktusów? Może raport z rynku pracy w Estonii? Byleby tylko zająć czymś głowę. Inni robią dokładnie odwrotnie – szukają książki jak najbardziej podobnej. Ten sam trop, ten sam typ bohatera, najlepiej jeszcze ten sam trop romantyczny (enemies to lovers, ma się rozumieć). I choć żadna historia nie dorównuje tej ostatniej, to jakoś trzeba żyć.


Etap 4: Akceptacja (z nutą tęsknoty)

W końcu przychodzi moment, kiedy można znowu czytać bez porównywania. Bez wzdychania, że „Ach, ale X by tego nie zrobił…”. Wraca się do normalności, do codziennego czytelnictwa. Ale – bądźmy szczerzy – ta jedna historia i tak zostaje gdzieś z tyłu głowy. Może nie krzyczy już co wieczór, ale czasem szepcze cicho: „Pamiętasz nasz pierwszy wspólny wieczór?”

* * *

Czy można mieć kaca książkowego po romansie? Można. I to takiego, którego nie wyleczy żadna herbata z miodem. Ale wiesz co? To też oznacza, że książka zrobiła swoje. Zostawiła ślad. A może właśnie o to w tym wszystkim chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.