13 grudnia 2014

Konkurs nr 4: "Moje wypieki i desery" Doroty Świątkowskiej

A dziś mam dla Was czwarty w grudniu konkurs
W sam raz na pichcenie świąteczne, więc będzie szybki i smaczny, co by jeszcze Wam się książka przydała na Święta :)



Co musicie zrobić, by wygrać tę przepyszną książkę? Wystarczy wypełnić poniższy formularz, w tym odpowiedzieć na pytanie konkursowe!

Lubię fanpejdże jako (imię i pierwsza litera nazwiska):
E-mail:
Odpowiedź:


Zadanie konkursowe: 

Każdy ma ulubione potrawy świąteczne i przepisy, które koniecznie chce wypróbować w swojej kuchni. Podchodzimy do tego gotowania poważnie i denerwujemy się, gdy z ciasta, które miało być idealne, wychodzi zakalec. Napiszcie mi więc przepis "z jajem", pełen humoru i luzu, na jakąś smaczną świąteczno-sylwestrową potrawę. 

Odpowiedzi zamieszczajcie w komentarzach poniżej

Krótki regulamin:
1. Konkurs trwa od 14 grudnia 2014 (sobota) do 19 grudnia 2014 (piątek) do godziny 23:59 włącznie. 
2. Organizatorami konkursu są: Natalia z Książkowego "kocha, nie kocha" oraz Wydawnictwo Egmont.
3. W konkursie mogą brać udział tylko osoby mieszkające w Polsce. Nie wysyłam książek za granicę.
4. Warunkiem wzięcia udziału w konkursie jest polubienie fanpejdża Książkowego KNK oraz wypełnienie formularza.
5. Nie musisz mieć bloga, by wziąć udział. Dlatego też wstawienie baneru konkursowego (lub też banerów konkursowych) będzie mile widziane, ale nie jest obowiązkowe.
6. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu 48 godzin.
7. Nagrodzona zostanie jedna osoba.
8. Nagrody nie można wymienić na jej równowartość pieniężną.
9. Organizatorka zastrzega sobie możliwość wprowadzania zmian w regulaminie w trakcie konkursu.

Powodzenia! Zróbcie sobie prezent na Święta! :)

7 komentarzy:

  1. Lubię fanpejdże jako (imię i pierwsza litera nazwiska): Szefowa Kuchni (fanpage)
    E-mail: szefowa.kuchni1@gmail.com

    Przepis na kruche rogaliki z powidłami

    Świąteczne wypieki zaczynamy od podziału zadań. Dyskusja na poziomie nie przynosi rezultatów, dlatego pod kontrolą komisji kontroli gier i zakładów w postaci babci Gieni następuje zwolnienie blokady... i jest! Los mi sprzyja, ja piekę, on zajmuje się Małym! Ubiera więc Małego: w kurtkę, czapkę, szalik, rękawiczki. Po chwili orientuje się, że zapomniał o swetrze, rozbiera więc Małego z: kurtki, czapki, szalika i rękawiczek. Później powtórzenie serii pierwszej i wychodzą.
    A ja wchodzę do mojego królestwa. Delektuję się ciszą i spokojem. Rozsiadam się z kubkiem ciepłej herbaty... Nie myślę o niczym... Ale zaraz, zaraz, przecież miałam piec!
    Rogaliki z powidłami. Zabieram się do roboty. Dzwonek do drzwi? Otwieram - wrócili, Mały wyje jak syrena. Chciał wrócić, chciał do mamy, chciał pomagać.
    I tak mam przyjemność zaprezentować przepis na rogaliki z powidłami, z pomocnikiem małego kucharza...

    Składniki:
    2 1/4 szkl mąki
    kostka masła
    1/3 szkl cukru pudru
    1 łyżka gęstej śmietany
    2 żółtka
    powidła śliwkowe
    jajko do posmarowania rogalików

    1. Do miski wsypujemy mąkę. Nie zapominajmy odstawić jej gdzieś wysoko. Jeśli zapomnieliśmy, strzepujemy mąkę z Małego tak by widać mu było chociaż oczy i mógł oddychać nosem. Mąką na podłodze, szafkach, zlewie, parapecie się nie przejmujemy. Szkoda nerwów, przecież idą Święta.

    2. Mąkę, cukier puder, masło, żółtka i śmietanę zagniatamy na gładkie ciasto. Tłumaczymy Małemu, że nie można jeść surowego ciasta a brudnymi od ciasta rączkami nie można przytulać mamy. I smyrać po włosach też nie... Nadal się nie denerwujemy.

    3. Ciasto dzielimy na 4 części i każdą z nich wałkujemy na kształt koła. Dzielimy na 8 trójkątów.

    4. Pokazujemy Małemu jak wałkować ciasto. I to jest moment kiedy uświadamiamy sobie, że przestajemy trymać się punktu 3 - ciasto może być rozwałkowane na kształt rombu i podzielone na 16 trapezów... Lub co mu tam tylko wyobraźnia przyniesie.

    5. Zwijamy rogaliki. Yyy, trapeziki? Romboliki? Zwał jak zwał, na środek ciasta nakładamy powidła i sklejamy tak by nie wypłynęły. Tłumaczymy, że nie można ściskać z całej siły. Ścieramy powidła z bluzki Małego i ze swoich spodni.

    6. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Małego ze względnu na ryzyko poparzenia odprowadzamy przy dźwięku wyjących syren do pokoju obok.

    7. Gotowe rogaliko-trapeziko-romboliki pieczemy przez 15 minut.

    8. Rozglądamy się po kuchni. Sprzątamy i nie denerwujemy się... Przecież idą Święta

    Czas przygotowania: 30 minut.
    Czas pieczenia: 15 minut.
    Czas sprzątania: 3h.

    Wesołych Świąt! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, mam pytanie. czy wyniki z konkursów gdzie do wygrania były książki ''Powód by oddychać'' i ''Love Rosie'' już były? Kto wygrał jak tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyniki zostały ogłoszone w ciągu 48 godzin na fanpejdżu bloga, który uczestnicy mieli polubić. Dodatkowo laureaci otrzymali ode mnie maila z prośbą o podanie adresu, a ogłoszenie wyników na blogu nastąpiło tutaj: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/12/zaryzykuj-milosc-jay-crownover.html

      Usuń
  3. Lubię fanpejdże jako (Małgorzata B.):
    E-mail: malgorzata589@wp.pl
    Odpowiedź:
    Chciałam przedstawić tutaj przepis, który nie jest zbyt trudny, ale wszystko zależy od osoby, która go wykonuje. Zeszłego roku mój facet postanowił zrobić mi przyjemność i upiec ciasteczka świąteczne. Oczywiście uznałam to za fantastyczny pomysł i miałam nadzieję, że w kuchni nie wybuchnie Armageddon. Końca świata nie było i kuchnia także ocalało, niestety gorzej było z ciasteczkami. Ale zacznijmy od przepisu:
    Składniki
    cała kostka margaryny
    3 szklanki mąki
    pół szklanki cukru
    1 cukier waniliowy
    2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
    1 całe jajko, 1 żółtko
    Na początku mój luby zagniótł wszystkie składniki w misce i odłożył ciasto na pół godziny do zamrażarki. Następnie na posypanym mąką blacie rozwałkował ciasto i powycinał za pomocą foremek ciasteczka. W tym momencie pomyślałam, że ciasteczka na pewno się udadzą dlatego postanowiłam pójść na spacer. Mój luby miał jeszcze piec ciasteczka w nagrzanym piekarniku przez 10 min.Gdy wróciłam z powrotem, po domu roznosił się zapach spalenizny. Jak się okazało mój facet wszystko zrobił jak trzeba tylko, gdy już ciasteczka były w piekarniku, to o nich zapomniał. Podobno przyszedł sąsiad i męska pogawędka przeciągnęła się o kilka minut i zakłócił ją tylko swąd spalonych ciasteczek. Ciasteczka się nie udały, ale ja następnego dnia postanowiłam upiec takie same i wtedy mogliśmy się w końcu nimi zajadać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię jako: Sylwia R.
    e-mail: xxsylviaxx@wp.pl

    Przedstawiam przepis na Pierniczki Dobrych Emocji :)
    Święta, Święta i po Świętach. Korzystamy ze świątecznych słodkości, pałaszujemy, smakujemy, a potem gdy już wszystkie znikną zostajemy z niczym. A tak przecież nie może być! To niemożliwe by te wszystkie dobre ciasteczka, babeczki, torciki, makowce i rolady nie zostawiły po sobie niczego nadzwyczajnego!

    Stąd mój pomysł na Pierniczki Dobrych Emocji
    Oto przepis:
    Szukamy wszystkich najwspanialszych emocji, jakie skryły się w naszym domu.
    Dokładnie zaglądamy w zakamarki naszych serc i dusz, nawet kilkakrotnie.
    Składniki powodujące uśmiech mieszamy z cynamonem i dokładnie mieszamy.
    Te, które są powodem pozytywnego wzruszenia rozpuszczamy w kąpieli wodnej
    Emocje radosne, głośne i dzikie szybko umieszczamy w misie miksera i chwilowo zagłuszamy ich pozytywny rechot miksując z największą mocą. Dopiero teraz możemy połączyć wszystkie składniki ręcznie mieszając, ale UWAGA!!!: pierniczki będą dobre tylko wtedy, gdy każdy z domowników i przyjaciół będzie uczestniczył w ich mieszaniu! Wstawiamy do piekarnika na 1 godzinę, a sami siadamy na około i śpiewamy piosenki: ,,Piernik, Piernik co z Ciebie wyrośnie....", ,,O mój Pierniku rozwijaj się..." i inne, ale tu także nie można oszukiwać, bo pierniki po prostu nie wyrosną! Po godzinie wyjmujemy pierniczki i czekamy, aż ostygną i wtedy zaczyna się zabawa! Każdy losuje swój piernik i chociaż nigdy nie wiadomo co się trafi, to i tak będzie pozytywnie! Jeden płacze ze śmiechu, inny z lekkim uśmiechem delektuje się smakiem korzennych ciasteczek. I co najważniejsze - pozytywne działanie piernika utrzymuje się nawet do miesiąca!

    Śmiesznych i Smacznych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.